Chciałam tylko pozbyć się niepotrzebnych rzeczy z domu, ale przypadkowo zmieniłam całe swoje życie

Patrycja zafascynowała się minimalizmem. Czytała książki i oglądała blogi uporządkowanych Japończyków. Oni spokojnie się uśmiechali i mówili, jak minimalizm zmienił ich życie.

– Co tam zmieniać, pomyślała Patrycja. Mi chodzi tylko o porządek w domu.

I wyniosła kilka worków z rzeczami na śmietnik. Stare swetry do wyrzucenia, zepsuty mikser, torebkę sprzed lat dziewięćdziesiątych, kolekcję płyt.

W domu było jakby więcej powietrza. Oddychało się łatwiej.

Następnie Patrycja uporządkowała swoje biurko. Była sekretarką, wracała do domu późno wieczorem. Przyniosła ze sobą do pracy ładny talerz, aby podgrzewać przyniesiony z domu obiad, modną butelkę na wodę.

Po miesiącu Patrycja zrozumiała, że ani razu nie skorzystała z pięknego talerza w pracy. Nie miała czasu na jedzenie. Butelki także nie zdążyła myć i napełniać wodą.

Wtedy Patrycja dokonała ważnego zakupu.

Poszła do apteki. Tak, cierpiała na bezsenność, a w dzień czuła się ospała. Nerwy zupełnie ją zawodziły. Często bolała głowa. Lekarka powiedziała, że to przemęczenie. Wypisała leki. Poradziła zmniejszyć stres i dać sobie odpocząć.

Patrycja poszła do sklepu. Kupiła piękne pudełko, żeby poukładać pigułki, zadbać o porządek i o swoje zdrowie również.

Rano Patrycja przyszła do pracy i zamyślona położyła swoje nowe pudełko obok pięknej butelki. Za chwile popatrzyła na tę instalację.

Pomyślała: co by zrobiła na jej miejscu ta japońska dziewczyna, która prowadzi blog o minimalizmie? Odpowiedź przyszła samoistnie.

Faktycznie Patrycja “wyrzuciła” nieznośną pracę ze swojego życia.

Znalazła inną, niedaleko od domu, i mniej stresującą. Cóż z tego, że płacą mniej. Jej to wystarczało. Zwłaszcza jeśli nie kupować co tydzień nowych butów, żeby się choć czymś pocieszyć. Wydawało się Patrycji, że japońska dziewczyna uśmiechnęła się aprobatą na jej wybór w swoim blogu.

Następnie Patrycja pozbyła się kolejnej okoliczności, która od dawna jej nie odpowiadała. Jak rzecz, która niby jest dobra dla wszystkich, ale kolor nie pasuje. I twardy zamek z boku ciągle ociera.

Patrycja pozbyła się chłopaka, który od trzech lat przyjeżdżał do niej na weekendy, łaził po lodówce jakby był gospodarzem, robił sobie kanapki i zapadał w fotel: “Obejrzymy jakiś serial?” Patrycji wydawało się, że tak właśnie powinna wyglądać ludzka ciepłość w życiu samodzielnej i użytecznej kobiety.

No i to, że przez cały ten czas nie przyniósł żadnych kwiatów, tylko kilka razy zamówił pizzę (i to wszystko zjadał podczas oglądania filmów, popijając sokiem z jej lodówki).

Ale w jej czystym mieszkaniu, z którego Patrycja wyrzuciła wszystko zbędne, przestarzałe, niepotrzebne i szpetne, chłopak nagle zaczął wyglądać obco. Patrycja znów przypomniała sobie przenikliwą japońską minimalistkę, która niby pytała: “Czy ta osoba przynosi ci iskry radości?”

– Nie – pomyślała Patrycja. On przynosi tylko okruszki na kanapie. A zabiera mi czas. Lepiej bym poszła na basen w sobotę.

Tak Patrycja pozbyła się chłopaka. Który niby się nawet nie zdziwił, że go wyrzucili. Prawdopodobnie była inna kanapa, gdzie na niego czekali. Może nawet nie jedna. Ale co z tego?

Patrycja kupiła abonament na basen. A pudełko wraz z lekami wyrzuciła i poszła znowu do lekarza. Patrycja powiedziała o swoim nowym życiu, o porządku w domu (bo nowa praca dawała jej kilka godzin wolnego czasu każdego dnia), o uregulowanym snu i o bezsensownym byłym, który nie przynosił “iskier radości”. Pani doktor dała zielone światło na odwołanie tabletek. A basen – odwiedzać częściej.

“Minimalizm zmienił moje życie” – mówiła elegancka japońska blogerka w beżowym sweterku z kaszmiru. I szeroko się uśmiechała.

Patrycja nagle zrozumiała, że jej życie również bardzo się zmieniło. Chociaż początkowo wydawało się – co tam, po prostu wyrzucić śmieci, pozbyć się bałaganu.

Ale w rezultacie Patrycja wyrzuciła nie tylko sterty rzeczy, ale także nieodpowiednią pracę, a potem nieudanego chłopaka. I nawet pudełko z lekami – także wyrzuciła. W nadziei, że w najbliższych latach jej nie będzie potrzebna.

I jakoś tak mi się wydaje, że Patrycja ma rację.

Spread the love