Planowaliśmy z Wojtkiem ślub, aż do momentu, gdy do jego siostry nie przyjechała przyjaciółka

Bardzo potrzebuję dobrej rady! Spotykam się z chłopakiem prawie dwa lata. Kilka miesięcy temu oświadczył się mi. Jest ode mnie starszy tylko o rok. Mamy dobre relacje, znam jego rodzinę. Moi rodzice też go znają i akceptują mój wybór. Mamy wiele wspólnego i zawsze znajdujemy tematy do rozmów. Mamy podobne zainteresowania i plany na przyszłość.

Wszystko układało się idealnie, aż do momentu, gdy do jego młodszej siostry nie przyjechała przyjaciółka z stolicy, Marta. Wojtek ma z siostrą trzy lata różnicy. Marta studiowała u nas na uczelni, ale po trzecim roku rzuciła studia i wyjechała do stolicy. Cała rodzina mojego chłopaka bardzo lubiła Martę. Dziewczyna często bywała u nich w gościach i spędzała dużo czasu z siostrą i mamą.

Marta przyjechała na kilka tygodni, aby odwiedzić rodzinę podczas świąt Bożego Narodzenia. Nie była tutaj przez ponad trzy lata. Wiele o niej słyszałam i nawet cieszyłam się, że w końcu spotkam tę dziewczynę. Z opowieści uważałam ją za wspaniałą osobę. Ale wtedy zobaczyłam, jak na nią patrzy mój chłopak. Mimo wszystkich starań, nie mógł ukryć wzruszonego wobec niej stosunku i pełnego zachwytu spojrzenia. Przynajmniej ja to widziałam. Gdy zostawali sami, zawsze się śmiali. Po jej przyjeździe prawie codziennie ją woził na zakupy i pomagał w wyborze prezentów dla rodziny. Od niej dowiedziałam się później, że prezent na Nowy Rok dla mnie również wybierał razem z nią. Wtedy rzadko go widywałam, bo był ciągle zajęty.

Świętowaliśmy Nowy Rok z jego rodziną i czułam się tam osamotniona i obca. Są blisko ze swoimi rodzinami, więc Marta przyszła razem ze swoimi rodzicami. Rozmowy krążyły tylko wokół tego, jaka jest zdolna i jak jej się wiedzie w stolicy. Moja przyszła teściowa ciągle się nią opiekowała przy stole, rozmawiała i chwaliła. Jakbym tam nawet nie była. Potem usłyszałam, jak ktoś wspominał, że mój narzeczony kiedyś spotykał się z Martą, gdy ona była jeszcze w szkole.

Postanowiłam porozmawiać o tym z moim chłopakiem, ale on powiedział, że to bzdury. Mówił, że traktuje Martę jak młodszą siostrę. Tylko że ja własnymi oczami widzę, że patrzy na nią zupełnie nie jak na siostrę. Ciągle przesiaduje na telefonie, ale nocuje ze mną. Za tydzień Marta wyjeżdża do stolicy, ale ja nie mogę się uspokoić. Już ustaliliśmy datę ślubu i w relacjach wszystko jest w porządku. Wybraliśmy obrączki, ale na duszy jest mi niepokojnie i nieprzyjemnie, jakbym została zdradzona.

Może nie mam racji i sama siebie nakręcam, ale ostatnio po prostu nie mogę znaleźć dla siebie miejsca. Nie wiem, jak teraz wychodzić za mąż. Co w ogóle robić? Czy mam porozmawiać z Wojtkiem jeszcze raz, czy może lepiej zostawić sprawy tak, jak są i zaufać, że wszystko ułoży się po jej wyjeździe?

Zastanawiam się, czy nie jestem zbyt podejrzliwa. Czy możliwe jest, że ich relacja jest rzeczywiście tylko bratersko-siostrzana, a moje obawy są bezpodstawne? Z drugiej strony, nie mogę pozbyć się uczucia, że coś się zmieniło. Wojtek rzeczywiście wydaje się być bardziej zaangażowany w relację z Martą niż kiedykolwiek wcześniej.

Myślę też o rozmowie z jego siostrą. Może ona rzuci trochę światła na ich relację? Czy to dobry pomysł, czy tylko pogorszy sytuację?

Na dodatek, cała ta sytuacja sprawia, że czuję się osamotniona w naszym związku. To, że zostałam wykluczona z części jego życia, które dzieli teraz z Martą, sprawia, że zaczynam wątpić w naszą przyszłość razem. Czy nasz związek jest na tyle silny, by przetrwać tę próbę?

W głębi serca wiem, że muszę podjąć jakieś kroki, aby rozwiać moje wątpliwości. Czy to oznacza konfrontację z Wojtkiem, rozmowę z jego siostrą, czy też po prostu próbę zaakceptowania sytuacji i nadzieję na najlepsze. Ważne, bym nie pozwoliła, aby ten niepokój zniszczył coś, co budowaliśmy przez ostatnie dwa lata.

Może odpowiedzią jest otwarta i szczera rozmowa z Wojtkiem o moich uczuciach i obawach. Potrzebuję wiedzieć, czy jego uczucia do mnie się nie zmieniły i czy naprawdę widzi swoją przyszłość ze mną. Muszę także wyjaśnić, jak ważna jest dla mnie pewność i zaufanie w naszym związku.

Jeśli okaże się, że nasze drogi mają się rozejść, będzie to bolesne, ale lepsze niż ciągłe żywienie nadziei na zmianę, która nigdy nie nastąpi. Mam nadzieję, że Wojtek zrozumie moje obawy i razem znajdziemy sposób, by przejść przez ten trudny czas.

W tym momencie najważniejsze jest, aby słuchać nie tylko swojego serca, ale i głowy. Nie mogę pozwolić, by strach i niepewność zdominowały moje myślenie. Muszę znaleźć w sobie siłę, by podjąć decyzję, która będzie najlepsza dla nas obojga, bez względu na to, jak trudna by ona nie była.

Spread the love