Z mężem przeżyliśmy 21 lat, a niedawno dowiedziałam się, że ma romans z koleżanką z pracy, która jest zamężna, ma dwoje dzieci, młodsza od mojego męża o trzynaście lat. O ich romansie dowiedziałam się przypadkowo – spotkałam na ulicy współpracownicę mojego męża, która mi wszystko wyjawiła, bo była przekonana, że już o tym wiem. Byłam oszołomiona. Kiedy mąż wrócił z pracy, zapytałam, czy to prawda i dostałam twierdzącą odpowiedź. Mąż poinformował mnie, że ich związek trwa już pięć lat

Dorastałam jako jedynaczka w rodzinie. Więcej dzieci nie było, bo ojciec nie chciał. Mama z tatą choć żyli razem, ale rodziny jako takiej nie było. Każdy żył swoim życiem, jakby obcy ludzie. Nie pamiętam, abyśmy razem gdzieś wyjechali czy poszli w gości. Teraz, kiedy dorosłam, i już 10 lat, jak nie ma ojca, zapytałam mamę, po co znosiła takie życie.

„Co ludzie powiedzą?” – odpowiedziała mi mama. Byłam oszołomiona. Okazuje się, że opinia ludzi była dla niej ważniejsza niż jej własne życie. Całe swoje życie przeżyła z mężem, który jej nie kochał, ale dla ludzkiego oka miała męża i rodzinę. Jeszcze w młodości postanowiłam dla siebie, że tak jak mama żyć nie chcę.

W wieku 19 lat poznałam chłopaka, zaczęliśmy się spotykać, zakochałam się, wydawało mi się, że on też mnie kocha, ale z czasem zrozumiałam, że się myliłam i w rezultacie stanęłam na tych samych grabiach co moja mama. Prawie rok po naszym poznaniu zrobił mi oświadczyny, zgodziłam się, miał 23 lata, ja 20.

Absolutnie nie byłam gotowa na małżeństwo, nie umiałam dobrze gotować, słabo orientowałam się w sprawach domowych, a mąż od razu zaczął stawiać wysokie wymagania, w niczym mi nie pomagał, zażądał, abym oddawała mu swoją pensję, między nami coraz częściej pojawiały się różnego rodzaju nieporozumienia. Miał „żelazny” charakter, decydował o wszystkim, a ja musiałam się podporządkować i wykonywać wszystkie jego decyzje, nie wyrażając przy tym własnego zdania.

Nigdy nie radził się ze mną, nie pytał o moje zdanie. Relacje układały się nie najlepiej, był chłodny, nigdy nie rozmawialiśmy szczerze. Mąż był bardzo skąpy, niczego mi nie pozwalał kupować, na wszystkie prośby odpowiadał – „obejdziesz się”, a na siebie wydawał ile chciał. Tak i żyłam w biedzie. Ile ja wszystkiego zniosłam! A po co?

Próbowałam radzić się z mamą, a ona miała jedną odpowiedź – „Wyszłaś za mąż, żyj, co ludzie powiedzą?” Urodziłam tylko jedną córkę, drugiego dziecka mąż nie pozwolił mi mieć, mało też zajmował się córką. Tak żyliśmy – obok, ale nie razem. Jak się później okazało, on mnie nawet nie kochał, zobaczył, że ładna dziewczyna, z uległym charakterem, a w domu relacje z surową matką się nie układały, więc postanowił się ożenić, wyjść z domu, na początku mieszkać u dobrej teściowej.

Myślał „przywyknę-pokocham”, ale chyba mu nie wychodziło, i całe swoje niezadowolenie wyładowywał na mnie. Wyszło na to, że dokładnie powtórzyłam los swojej matki.

Tak przeżyliśmy 21 lat, nasza córka dorosła i wyjechała od nas studiować do innego miasta. A niedawno dowiedziałam się, że mąż zaczął romans z koleżanką z pracy, która jest zamężna, ma dwójkę dzieci, młodsza od mojego męża o trzynaście lat.

O ich romansie dowiedziałam się przypadkiem – spotkałam na ulicy współpracownicę mojego męża, która mi wszystko wyjawiła, bo była przekonana, że już o tym wiem. Byłam oszołomiona. Kiedy mąż wrócił z pracy, zapytałam, czy to prawda i dostałam potwierdzenie. Mąż powiedział mi, że ich związek trwa już pięć lat.

Jak mogłam tego nie zauważyć? Po tym nasze relacje z mężem całkowicie się załamały, kontynuowaliśmy życie w jednym mieszkaniu, ale jak obcy ludzie. Mąż nie zamierza kończyć swojego związku na boku, ale też nie chce odejść ode mnie.

Co mam robić? Mam 41 lat i nie chcę żyć życiem takim, jak moja mama. Mam córkę, która również może nieprawidłowo kształtować swoje życie na moim przykładzie. Mąż mówi, że tak żyje wiele rodzin. Ale ja tak nie chcę. Gdzie znaleźć w sobie siłę, by zdecydować się na rozwód?

Spread the love