O założeniu rodziny pomyślałem dopiero w wieku 50 lat. Wszyscy moi przyjaciele mają już dzieci, a niektórzy nawet wnuki. I dopiero teraz zrozumiałem, ile straciłem, nie zakładając rodziny. Teraz myślę: czy w wieku 50 lat jest już za późno, czy warto jeszcze spróbować
Jestem jednym z tych mężczyzn, którzy nazywają siebie wolnymi. Nigdy nie chciałem mieć rodziny. W szkole miałem problemy z dziewczynami i ostatecznie obiecałem sobie, że je rozwiążę. Rzeczywiście je rozwiązałem i cała moja młodość minęła na imprezach, w tłumach dziewczyn i hałaśliwych pijanych towarzystwach. Nigdy nie chciałem rodziny, bo uważałem to za uciążliwe. Przecież po co mi jedna, kiedy mogę mieć kilka.
Moja mama często prosiła mnie, abym się opamiętał, mówiła, że będę żałował, że zostałem sam. Kiedy miałem 30 lat, nawet znalazła dla mnie miłą dziewczynę ze swojej pracy. Ale jej nie słuchałem, żyłem tak, jak chciałem. I ostatecznie okazało się, że moja mama miała rację.
Nic nie trwa wiecznie i teraz mam już ponad 50 lat. Wszyscy moi rówieśnicy, nawet ci, którzy żyli tak jak ja, mają już rodziny. Są absolutnie szczęśliwi i pracują na kolejne pokolenia. Oczywiście można wymienić wiele minusów rodziny, ale ostatecznie to korzystniejsza wersja życia niż życie samotnego singla.
Jednak teraz założenie jakiejkolwiek rodziny jest po prostu za późno. Nie starczy mi zdrowia, tak samo jak mojej wybrance. Co więcej, wątpliwe, aby ktoś na mnie spojrzał. Tak, mam pieniądze, ale to nie jest jedyna rzecz potrzebna do założenia rodziny. Wydaje mi się, że tutaj dużą rolę odgrywają relacje między ludźmi. A to też wymaga czasu.
Mój przyjaciel spotykał się z dziewczyną około sześciu lat, zanim się z nią ożenił. Jeśli zacznę szukać w tym samym tempie, to dopiero w wieku 56 lat będę miał żonę. Jeszcze dwa lata na dziecko i faktycznie pojawi się u mnie w najlepszym przypadku do 60. To prosta matematyka. Nie jest pewne, czy w ogóle zdążę dożyć jego lat studenckich. I zostawienie go bez ojca byłoby po prostu nieodpowiedzialne. Przecież rodzina to przede wszystkim odpowiedzialność. Tak, zostawię im pieniądze, ale to będzie za mało.
Kto nauczy go męskich spraw? Kto będzie dla niego wzorem do naśladowania? I kiedy tylko zaczynam o tym myśleć, rozumiem, że ona może znaleźć kogoś innego. Czy na to zasłużyłem przez całe swoje życie, aby życie mojego dziecka toczyło się z matką, która znajdzie mi zastępstwo? To nie jest to, czego chcę.
Moi przyjaciele mówią, że po prostu muszę się z tym pogodzić. Rozumieją, że jest dla mnie za późno na zakładanie rodziny. I odnoszą się do tego ze zrozumieniem. Nie śmieją się i nie potępiają. Nie karzą mnie, że powinienem był o tym myśleć wcześniej. Jako dobrzy ludzie, traktują mnie ze zrozumieniem. I to mnie częściowo pociesza, ale całkowicie pogodzić się z tym trudno. Jednak nie zmienia to ogólnej sytuacji.
