Najgorsza randka, która zapadła mi w pamięć na zawsze

Moje poznanie z Grzegorzem w minimarkecie zakończyło się wymianą numerów telefonów i regularnymi rozmowami przez kilka dni. W końcu zaprosił mnie na randkę do kawiarni.

To było niezapomniane spotkanie — pełne niespodzianek i sprzeczności. Gdy tylko usiedliśmy przy stoliku, Grzegorz wziął menu — od tego momentu z jego ust nie przestawały padać przekleństwa. Oburzała go cena każdej pozycji w menu — filiżanki kawy, deseru: “Straszne! To bardzo drogi deser!”.

Wszystko, na co mógł sobie pozwolić mój towarzysz, to filiżanka kawy i ciastko za najniższą cenę. Byłam rozczarowana takim zachowaniem młodego człowieka, który tak mi się spodobał w supermarkecie.

Siedząc przy filiżance kawy, Grzegorz tak i nie mógł oderwać się od cennika kawiarni — nie przestawał oburzać się na drożyznę. Ostatecznie, to ja musiałam zapłacić za kawę i ciastka. Kelnerowi, który przyniósł rachunek, Grzegorz dał pieniądze tylko za swoją kawę i ciastko. Czułam się tak niezręcznie przed kelnerem, że zostawiłam Grzegorzowi pieniądze na napiwek, a rachunek za oboje zapłaciłam sama.

Doskonale rozumiałam, że to moje ostatnie spotkanie z tą osobą. Niestety, okazał się człowiekiem skąpym, a ja takich nie znoszę. Nie odpowiadałam już na jego telefony. A wy kontynuowalibyście kontakt z takim mężczyzną?

Spread the love