Po rozwodzie mój mąż od razu poszedł do innej kobiety, urodziło im się dziecko. Ale ich życie rodzinne się nie ułożyło, więc Andrzej wrócił do mnie. Ale z pojawieniem się dziecka wszystko stało się znacznie trudniejsze
Z Andrzejem żyliśmy w małżeństwie cztery lata. Żyliśmy jakby nieźle, ale coś się stało w naszych relacjach i podjęliśmy decyzję o rozwodzie. Nie mogę dokładnie powiedzieć, co było przyczyną naszego rozstania, ale myślę, że kluczowym momentem była nasza niezdolność do posiadania wspólnych dzieci.
Tęskniłam za nim przez te dwa lata, ale dum nie pozwalał mi na pierwszy krok do pojednania. Cały ten czas żyłam szarym, monotonnym życiem, a u mojego męża wszystko układało się zupełnie inaczej. Tymczasem poznał dziewczynę, która urodziła mu syna. Tylko że ich relacje również się nie ułożyły, i teraz żyje sam.
Niedawno spotkaliśmy się w sklepie i oboje czuliśmy pewien dyskomfort, rozmowa nie kleiła się. Były mąż zaproponował mi wieczorny spacer po mieście, by porozmawiać. Zgodziłam się, sama nie wiem dlaczego. Może tęskniłam, a może nadal go kochałam.
I oto już trzy miesiące spotykamy się ponownie. To jak czytanie na nowo ulubionej książki, którą znasz na pamięć, ale za każdym razem znajdujesz nowe ciekawe momenty. Wszystko idealnie, nawet nie możemy zrozumieć, dlaczego w ogóle się rozwiedliśmy? Może po to, by zdać sobie sprawę, że powinniśmy być razem.
Wygląda na to, że wszystko jest dobrze, żyj i ciesz się, ale nie daje mi spokoju mały syn mojego męża. Zawsze będzie stał między nami. Dziecko potrzebuje ojca, a to mnie niepokoi.
Około tygodnia temu widziałam ich razem. Mój były powiedział, że mimo wszystko będzie pomagał swojemu dziecku. I tym razem spotkali się, aby mógł porozmawiać z chłopcem.
I tutaj pojawił się problem – pojawiła się u mnie zazdrość. Nie chcę dzielić męża z innymi ludźmi, ale rozumiem, że dziecko nie jest winne.
Czy będę w stanie to znieść, nie wiem. Dziecko nie jest winne, że rodzice okazali się zbyt różni, by stworzyć rodzinę. Nawet się nie pobrali, po prostu żyli razem, ale to im nie przeszkodziło mieć dziecko. A co jeśli zdecyduje się odejść do nich? Kolejnego rozstania nie przeżyję.
Najbardziej na świecie chcę wierzyć, że nasze relacje się nie skończą. Kilka dni temu były mąż zaproponował mi ponowne zamieszkanie razem, a ja się przestraszyłam. Czy można skleić rozbity kubek?
Już to przechodziliśmy i nam się nie udało. Jakie gwarancje, że za drugim razem będzie inaczej. Poprosiłam go o czas na przemyślenie. Głowa mi się kręci: chcę być z nim i się boję.
