Mój mąż co miesiąc daje pieniądze swojej siostrze, kiedy dostaje pensję. Teściowa i jej matka żyją biednie, ale od nas nie proszą o pieniądze. Mąż powiedział, że przestanie jej dawać pieniądze, kiedy wyjdzie za mąż, ale siostra nie spieszy się ze znalezieniem męża

Tak się składa, że mój mąż dorastał tylko wśród kobiet. Jego ojciec odszedł od matki, kiedy był jeszcze małym chłopcem, więc prawie go nie pamięta. Matka całe życie ciągnęła rodzinę sama – pracowała na dwóch etatach, a z dziećmi siedziała ich babcia.

Prawdopodobnie z powodu braku ojca w domu, mój mąż rozwinął takie poczucie odpowiedzialności za swoją rodzinę. Jego siostra już dawno stała się dorosłą, samodzielną dziewczyną, ale on wciąż na własną szkodę pomaga jej, i traktuje to jako coś oczywistego, jakby tak powinno być.

Siostra mojego męża żyje lepiej niż my: bardzo dobrze się ubiera, regularnie robi sobie fryzury i manicure w drogich salonach, zbiera pieniądze na samochód.

Ma bogatych chłopaków, którzy obdarowują ją prezentami i zabierają do modnych, drogich miejsc. Jednak mój mąż wciąż uważa ją za małą, nierozgarniętą i niesamodzielną dziewczynkę. Wydaje mu się, że bez jego pomocy ona przepadnie, bo ani matka, ani ich staruszka babcia, nie mają możliwości finansowego wsparcia.

Rozumiałabym jeszcze, gdyby dawał pieniądze tym, którzy naprawdę mogą ich potrzebować – mojej teściowej, czy babci. Ale te kobiety, w przeciwieństwie do siostry, która żyje na szeroką nogę, o pomoc nie proszą, wręcz przeciwnie – zawsze starają się do nas przyjeżdżać z upominkami i prezentami dla nas, szczerym zamiarem pomóc.

A jego siostra, choć żyje lepiej niż my, ciągle narzeka i prosi o pomoc. Początkowo starałam się nie zwracać na to uwagi, ale kiedy zrozumiałam, że to może trwać wiecznie, pomyślałam, że nie będę już milczeć.

Siostra męża nigdzie oficjalnie nie pracuje, zajmuje się pleceniem warkoczy w domu i sprzedażą rękodzieła. A ja, żona jej brata, pracuję w przychodni, gdzie wieczorami padam z nóg z zmęczenia. Mąż zarabia znacznie więcej niż ja, choć dokładnie nawet nie wiem ile, ale wkład do budżetu rodzinnego mamy mniej więcej równy.

Jednak główna część obowiązków domowych spoczywa na mnie – mój mąż wraca z pracy znacznie później, i czasami dorabia w weekendy. Dlatego najczęściej mąż jest zbyt zmęczony, by zajmować się sprawami domowymi. Gdzie tu sprawiedliwość?

Nie wiem, jak przekonać mojego męża, że ma już własną rodzinę i że pieniądze powinien przynosić do domu, a nie utrzymywać swoją krewną, choć bliską, ale która sama powinna sobie zarabiać, a nie liczyć na nas.

On mnie uspokaja, mówiąc, że niedługo ona wyjdzie za mąż, i za utrzymanie siostry będzie odpowiadał jej mąż. Ale widzę, że ona nie śpieszy się z zakładaniem własnej rodziny.

Mam dość bycia siłą roboczą dla obcej, niewdzięcznej osoby. Chciałabym, aby mąż dbał o mnie i naszą rodzinę, a nie o swoją dawno dorosłą siostrę.

Jak go przekonać, że nikomu nic nie jest winien?

Spread the love