Kiedy wesele było już blisko, teściowie powiedzieli, że nie wiedzieli, iż teraz wszystko jest tak drogie i nie mają pieniędzy, nic nie dadzą. Nawet sukni dla córki nie kupili, ale zaprosili wielu gości
Maamy z mężem jedynego syna, ma 20 lat. Studiuje na drugim roku uniwersytetu, my płacimy za jego naukę. To nie jest tanie, nie ma też miejsc w akademiku, więc musimy wynajmować mieszkanie, co także nie jest tanie.
Niedawno nasz syn przyprowadził do nas swoją narzeczoną. Okazało się, że jest w ciąży i przyszli poradzić się, co robić dalej. Dziewczyna ma 18 lat. Ale ogólnie, całkiem nam się spodobała – skromna, spokojna, dobre dziecko. Oczywiście, pokłóciliśmy się z naszym synem, westchnęliśmy, ale zdecydowaliśmy się wesprzeć młodych.
Chociaż nie planowaliśmy tak wcześnie zostać dziadkami, co zrobić. Jedno nas pocieszyło, syn nie uchyla się od odpowiedzialności – znaczy, dobrze go wychowaliśmy, porządny człowiek. Potem z mężem zdecydowaliśmy się zorganizować coś w rodzaju zaręczyn, aby spotkać się z rodzicami narzeczonej i omówić dalsze działania. Przyszliśmy o umówionej godzinie. Przyjęto nas całkiem dobrze, my – z tortem, oni – ze zastawionym stołem.
Posiedzieliśmy razem, omówiliśmy przyszłość naszych dzieci. Młodzi chcą wesela. Mała uroczystość, ale to znowu duże wydatki. Syn jest naszym jedynakiem. Nie mamy dodatkowych pieniędzy, ale jeśli wziąć dodatkową pracę, oszczędzić, a jeszcze pożyczyć trochę od rodziny lub przyjaciół, to uda się zrobić niezłe wesele dla naszych dzieci. Tak zdecydowaliśmy, że wszystko skromnie, ale nie gorzej niż u ludzi.
Według naszych kalkulacji zdecydowaliśmy zrobić wszystko na pół i według tradycji. Kupiliśmy młodym obrączki i zapłaciliśmy za połowę restauracji. Po tygodniu już zbliżało się święto. Wtedy nasz syn przyszedł do domu bardzo zmartwiony, zapytałam go:
– Co się stało? Pokłóciłeś się z narzeczoną?
Okazało się, że rodzice dziewczyny zdecydowali, że wszystko jest bardzo drogie i takich pieniędzy nie znajdą. Powiedzieli synowi:
– Jesteś już prawie mężem, więc sam za wszystko płacisz. Nie, oczywiście, oddamy część pieniędzy, ale nie teraz. Teraz nie mamy pieniędzy. No, albo niech twoi rodzice nam pożyczą, a my jak tylko będziemy mogli, od razu oddamy.
Zasmuciłam się. U nas wszystko kupione, restauracja zapłacona, goście zaproszeni, przy czym z ich strony gości jest 2 razy więcej. Zadzwoniłam do przyszłych krewnych, a oni mówią:
– Nie wiedzieliśmy, że teraz wszystko jest tak drogie, nie spodziewaliśmy się, mamy nieoczekiwane wydatki, oddamy później, gości nie możemy odwołać, bo się obrażą. Ale teraz nie mamy pieniędzy, później się z wami rozliczymy.
Teraz nie wiem, co robić. Nawet córce sukni nie kupili, biedne dziecko, patrzy mi w oczy, widać, że liczy na nas, że zorganizujemy wszystko, ona też młoda i też chce tego wesela, mi też jej szkoda. A nam, żeby zapłacić drugą część, trzeba wziąć kredyt lub pożyczać od ludzi. I jeśli ubierać narzeczoną, to też nie grosze. Co robić? Jak mogą bliscy ludzie tak zawieść?
