Pewnego razu siedzieliśmy na kolacji u córki. Niespodziewanie, zięć zaproponował mi opiekę nad moim wnukiem, a oni płaciliby mi za to pieniądze. Nawet nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć, bardzo się zasmuciłam. Czyżby tak myślał o mnie przez te wszystkie lata.
Dopiero niedawno wyszłam na emeryturę. Moja praca przez wiele lat sprawiała mi przyjemność, ale na emeryturze postanowiłam już nie pracować, chciałam żyć dla siebie. Pewnie bardzo oddałam się swojej pracy przez ten cały czas, że na końcu stałam się do niej obojętna.
Znajdując się w wolnym locie, długo nie mogłam znaleźć zajęcia dla siebie. Wszystkie moje rówieśniczki zajmują się ulubionymi hobby, a ja takiego nie miałam. Ktoś szyje, ktoś dzierga, ktoś zajmuje się koralikami. W ten sposób zarabiają dodatkową groszówkę i czerpią przyjemność, siedząc w domu i zajmując się ulubionym zajęciem. Ale dla mnie te zajęcia nie są interesujące, nigdy nie wyróżniałam się pilnością i cierpliwością.
Oczywiście, próbowałam wszystkie te zajęcia, ale szybko zrozumiałam, że to nie dla mnie, to nie moje. Potem próbowałam zająć się gotowaniem. To bliżej mnie i znacznie ciekawsze. Ale na sprzedaż gotować nie mogę, a domownicy też tak dużo nie jedzą. Dlatego teraz często gotuję coś smacznego, ale w miarę potrzeby. Tak jak wszyscy.
Moje koleżanki wystawiają swoje prace na konkursach. Jedna nawet wygrała jeden i pojechała na wycieczkę do sanatorium. Może i nie najlepszego, ale na bezpłatny wypoczynek bardzo nawet dobra pomoc. Wróciła z wakacji nie sama, a z przyszłym mężem. Koleżanka została bez męża gdzieś 10 lat temu, i takie zmiany w jej życiu poszły jej na korzyść.
Ale ja mam mojego ukochanego, który dobrze się czuje, jest przy mnie, więc tylko szczerze cieszyłam się za swoją przyjaciółkę i życzyłam im szczęścia.
Spędzam dużo czasu z małym wnukiem. Dzieci mieszkają osobno od nas, więc moja pomoc jest im bardzo na rękę. Za opiekunkę pracuje moja dobra znajoma, która całe życie pracowała w przedszkolu jako wychowawczyni w żłobku. To bardzo dobra i troskliwa kobieta. Moja córka też chodziła do jej przedszkola, więc znamy tę osobę już wiele lat.
Bardzo dobrze się z nią dogadałam, i spokojnie odnosiła się do moich codziennych wizyt u moich dzieci. Kiedy zajmowała się przygotowywaniem jedzenia, ja i mały wnuczek z przyjemnością spędzaliśmy razem czas. Bardzo dobrze się z nim dogaduję, i nie mieliśmy problemów. Chociaż jest bardzo ruchliwy i marudny chłopiec. Ale to nam nie przeszkadza, jeszcze nie jestem całkiem stara, więc miło i wesoło spędzam z nim czas aktywnie.
Ale pewnego dnia nasza opiekunka poinformowała, że musi odejść z pracy i pojechać pomagać własnej córce z dzieckiem. Niedawno urodziła i poprosiła o pomoc, bo sama nie daje sobie rady. Oczywiście, pozwoliliśmy jej odejść z wielką wdzięcznością za pomoc. Bardzo szkoda było rozstawać się z taką osobą, ale życie to życie.
Dzieci zaczęły szukać nowej niani. Dali ogłoszenie do agencji gospodyń domowych i niań. Ale wszystkie kandydatury, które do nas kierowano, nie mogły zbudować naszego zaufania i wielkiego szacunku. To zbyt młode i beztroskie, to zbyt wolne i nierzetelne. Wydawało się, że po prostu wzięli je i zaprosili z ulicy.
Kolacjonując wszyscy razem pewnego wieczoru, zięć złożył mi propozycję pracy u nich jako niania ich małego synka. Powiedział, że podniesie mi wynagrodzenie, pieniędzy mi nie zabraknie.
Od razu się zgodziłam, bo z wielką przyjemnością będę opiekować się ukochanym wnukiem. Ale po co pieniądze? Przecież to mój rodzinny wnuczek! Jak mogą tu być jakieś pieniądze? Tak z przyjemnością będę się nim zajmować całe dni! Tym bardziej że mam na to wystarczająco dużo czasu.
Ale te słowa zięcia bardzo mnie zasmuciły. Bardzo kocham swoją rodzinę i zawsze gotowa jestem im pomóc, gdy mają trudności.
