Każdy ma swoje pojęcie “szczęścia i wolności”. Dla jednych jest to własne mieszkanie, dla innych podróże i niezależność od kredytu hipotecznego, a dla jeszcze innych dodatkowa praca na emeryturze

Zostałem zaproszony na urodziny. Spośród wszystkich gości, którzy tam byli – wszyscy byli w związkach małżeńskich. Oraz moja przyjaciółka, która obchodziła właśnie swoje urodziny. I ja obok nich. Nie mogę powiedzieć, że pary są zbyt młode lub stare, wszyscy mają około czterdziestu lat. To wspaniały wiek! Przynajmniej tak uważam.

Przeszli już wiele, a jeszcze więcej czeka ich w przyszłości. Wszyscy mają dzieci w wieku piętnastu do siedemnastu lat. Wszyscy mają już solidną karierę, pracę, stanowiska.

Pierwsza para mieszka w tym samym domu w dwupokojowym mieszkaniu od już całkiem długiego czasu, od szesnastu lat. To właśnie w tych ścianach urodził się ich syn, który ma teraz piętnaście lat.

Jej małżonek pracuje w fabryce, a jego narzędzia są jakieś obce, więc jej mąż uchodzi za unikalnego pracownika, który został wyszkolony przez jakiegoś zagranicznego specjalistę. Oczywiście, dobrze zarabia. Jest zadowolony ze swojej pracy, a to najważniejsze.

Z wypłaty żony spłacają kredyt hipoteczny. A część pozostałych pieniędzy idzie na jedzenie i inne rzeczy. Latem podróżują za granicę na wakacje, spotykają się z przyjaciółmi, kupują markową odzież. Podziwiają to, że są niezależni. Nie muszą spłacać kredytu hipotecznego. Mówią, że są im wszystkie banki obojętne.

Przecież ile ludzi przez całe życie mieszka w wynajętych mieszaniach. I nic ich to nie martwi. Tak żyją do ostatnich dni w wynajętym mieszkaniu. Nawet za granicą tak samo. Nie uważamy, że musimy dać dziecku mieszkanie. To nie jest prawo, każdy ma swoje zasady. Dziecko, gdy dorosło, również zostanie rodzicem. Musi osiągnąć pewne cele. A mieszkanie wlicza się w to.

Tak żyją i dumają nad tym, że mają niezależność od banków i całkowitą wolność w działaniu.

Natomiast przyjaciółka, w której obchodziły się właśnie urodziny, mieszka ze swoim mężem w dwupokojowym mieszkaniu, które zakupili. Nie dowiadywałem się, czy brali na to kredyt hipoteczny czy nie. Sami dlaczegoś powodu tego nie opowiadali, a ja nie chciałem pytać. Mówili tylko, że bardzo ciężko pracowali, dosłownie w pocie czoła, aby kupić to mieszkanie. A teraz mają swoje własne mieszkanie, co daje im spokój.

Natomiast pierwsza para mówi, że to tylko psychologicznie tak uważają. W końcu można wynajmować mieszkanie i również uważać się za właścicieli. Nic się nie zmienia.

Wychodzi na to, że pierwsza para wypoczywała na plaży i w górach, rozpieszczając się nowymi drogimi rzeczami, podczas gdy druga para nie widziała życia, ciągle pracując, aby zakupić swoje własne mieszkanie. Pierwsza para czerpała maksimum z życia.

Ale to wszystko zależy od każdej pary, kto czuje się komfortowo i co jest dla niego ważniejsze. Dla kogoś lepiej jest żyć, wiedząc, że ma własne mieszkanie, a dla kogoś nie ma znaczenia, żyjąc w wynajętym mieszk

aniu i czerpiąc maksimum z życia. I tak siedzieli, spierając się, co jest lepsze. Tak więc każdy ma swoje “poprawne” myślenie. Ale do wspólnego “poprawnego” nie byli w stanie dojść, każdy pozostał przy swoim. A tak naprawdę, to rzadkość w naszym życiu.

Siedzą sobie, jedzą i jednocześnie spierają się. A na stół potrawy stawia starsza kobieta, która również mieszka w ich domu. Żyje z mężem, ponieważ oboje mają niewielkie emerytury, więc muszą dorabiać. Gotuje jedzenie dla tych par, które były na przyjęciu. Płacą jej za gotowanie. Na początku byli z nią, opowiadali, co lubią, aby zrozumiała ich gusta, a potem zrozumiała i zaczęła gotować regularnie. Nawet chodzi po sklepach po produkty. Jej mąż pomaga jej przynieść produkty do domu.

I na produkty również dają jej pieniądze. I często się zdarza, że jeśli po obiedzie lub kolacji zostaje jedzenie, może spokojnie zabrać je do swojego domu. Przecież codziennie gotuje dla młodych wszystkie dania na świeżo.

Ja osobiście tego nie potępiam, to wybór każdego. Ale na przykład mają dziecko – dziewczynę, ma szesnaście lat, przez wszystkie te lata życia nie trzymała nawet noża w ręku. I po co jej to, skoro jest kobieta, która gotuje na zamówienie. To nie jest normalne.

Ale znowu, każdy żyje tak, jak mu się podoba i jak uważa za słuszne. Komuś podoba się fakt, że nie zależy od kredytu hipotecznego i banków, ktoś podziwia to, że zarobili na swoje własne mieszkanie. A dla kogoś podziw to, że nawet w podeszłym wieku mają pracę. No i co z tego, że pół dnia spędzasz na gotowaniu, przecież płacą, a nawet zostaje jedzenie.

Tak więc każdy ma swoje życie i swoje wybory. I każdy ma swoje pojęcie “szczęścia”!

Spread the love