Mieszkanie, w którym mieszkaliśmy, należało do męża, a odziedziczył je po ojcu. Gdy zaczęliśmy oficjalnie się rozwodzić, pojawiło się pytanie: “Jak dzielić wspólnie nabyte mienie?”. Ostatecznie, drobne AGD i meble postanowiliśmy podzielić na pół, a co do mieszkania mąż szlachetnie zdecydował zostawić je mnie
Michał był wspaniałym mężem, przeżyliśmy razem siedem szczęśliwych lat, ale niedawno się rozwiedliśmy. Przy czym, okazało się, że nie było szczególnych powodów do rozwodu. Po prostu przez lata wspólnego życia oboje zrozumieliśmy, że staliśmy się sobie obcy. Nigdy bym nie pomyślała, że tak może być, ale właśnie tak nam wyszło.
Nasze zainteresowania, przyjaciele, poglądy były tak różne, że czasami po prostu nie mieliśmy wspólnych tematów do rozmowy. W młodości to wszystko wygląda inaczej. Wyszliśmy za mąż, gdy mieliśmy trochę ponad 20 lat, a teraz dorośliśmy – poglądy na życie się zmieniły, i niestety, w ogóle się nie pokrywają.
Za całe nasze szczęśliwe życie rodzinne zdążyliśmy nabyć wspólne mienie. Prawda, mieszkanie, w którym mieszkaliśmy, należało do męża, a odziedziczył je po ojcu. Po roku małżeństwa urodziła nam się córka, a jeszcze trzy lata później – syn. Gdy zaczęliśmy oficjalnie się rozwodzić, pojawiło się pytanie: “Jak więc dzielić wspólnie nabyte mienie?”.
Ostatecznie, drobne AGD i meble postanowiliśmy podzielić na pół, a co do mieszkania mąż szlachetnie zdecydował zostawić je mnie. Sama jestem ze wsi, zresztą, z innego województwa. Nie chciałam tam wracać, więc mąż zrozumiał moją sytuację, tym bardziej że zostałam z dwójką dzieci, i dla nich zostawił mi mieszkanie. Po rozwodzie zostałam z dziećmi w mieszkaniu męża, a on sam zaczął wynajmować pokój w akademiku.
Minęło 10 lat, dzieci prawie dorosły. Michała prawie nie widziałam, ale regularnie co miesiąc wysyłał na dzieci alimenty. Potem poznałam dobrego mężczyznę, który był dość zamożny. Spotykaliśmy się około roku. Andrzej, podobnie jak ja, był dawno rozwiedziony. Dlatego zaproponował mi i dzieciom przeprowadzkę do siebie.
Mój były mąż przez czas naszego rozwodu wcale się nie zmienił – nadal pracował jako zwykły mistrz w produkcji, wynajmując pokój w akademiku. Przeprowadzając się do swojego narzeczonego, pomyślałam o wynajmie swojego mieszkania – byłby dodatkowy zarobek, a mieszkanie byłoby cały czas pod opieką.
Zajęłam się intensywnie szukaniem najemców, ale niestety ciągle trafiali się ludzie, którzy nie budzili zaufania. Wszystko było nie tak. Bardzo martwiłam się o swoje mieszkanie, więc chciałam oddać swoje gniazdko w pewne ręce. I pewnego pięknego dnia na spotkanie w sprawie mieszkania przyszedł ktoś, kogo absolutnie się nie spodziewałam zobaczyć – to był mój były mąż!
Okazało się, że pilnie musi się wyprowadzić z pokoju w akademiku i szuka nowego mieszkania. Nie zastanawiając się ani sekundy, zgodziłam się, aby wynajmował ode mnie mieszkanie. Byłam co do niego pewna – na pewno niczego w nim nie zniszczy, będzie płacić czynsz terminowo. Oto ironia losu, mój mąż wynajmuje mieszkanie, które odziedziczył po ojcu!
Pewna przyjaciółka zasugerowała mi, że to niesprawiedliwe wobec Michała, że musi płacić czynsz za własne mieszkanie. Ale ja tak nie uważam, były mąż kiedyś przepisał na mnie mieszkanie, a teraz też nie ma nic przeciwko płaceniu. Tym bardziej, że pieniądze i tak pójdą na jego dzieci. A może rzeczywiście moja przyjaciółka ma rację, i po prostu trafił mi się zbyt porządny mąż?
