Moja rada dla młodych kobiet – nie wychodźcie za mąż! Byłam zamężna przez 33 lata – i niczego, oprócz siwych włosów, nie zyskałam.

Zawsze byłam piękną, troskliwą matką, delikatną i bez nałogów… Moje dzieci zawsze mi ufały. Mam ich troje: dwóch synów – Jakuba i Michała oraz córkę – Annę. Najmłodszego syna, Michała, urodziłam mając 37 lat, co stanowiło dużą różnicę wieku z pozostałymi dziećmi. Oczywiście, całe życie pracowałam, ale na siebie jakoś mało wydawałam – więcej dla dzieci i na dom, dla jego przytulności. Nigdzie nie podróżowałam, nigdzie nie byłam… a chciałam…

Przed ślubem zawsze gdzieś wyjeżdżałam na wakacje… I mąż, Piotr, z pozoru był niezły: nie pił, nie palił, wszystko do domu, ale źle się do mnie odnosił. Kiedy skończyłam 55 lat, dzieci już wszystkie stanęły na własnych nogach, i zrozumiałam, że nie chcę tak dalej żyć… Mąż miał drogie hobby – polowania: trzy rasowe psy gończe, dużo różnej broni, namioty, radia, a ja nie mogę sobie pozwolić na kota w domu, Piotr ich nie lubi… I wiele rzeczy, które ja lubię, on nie akceptuje. We wrześniu (to było 6 lat temu) wyszłam na emeryturę (ale nadal tam pracuję) i od razu zaproponowałam mu rozwód, z jednym warunkiem – zostawiam mu garaż, samochód, dacze, wszystko w domu i wszystkie jego psy z bronią w zamian za dwupokojowe mieszkanie dla mnie… Zgodził się, bo wtedy nasze relacje już prawie zanikły, dzieci w domu nie było, a osobiste dla niego już nic nie chciałam robić… I oto w listopadzie przeprowadziłam się do swojego mieszkania… Z jedną walizką… do pustych ścian… Byłam szczęśliwa! Zaczęłam stopniowo remontować: wymieniłam instalacje sanitarne, okna, drzwi itd.

Jesteśmy rozwiedzeni już 6 lat, a teraz co roku jeżdżę nad morze, chodzę na koncerty, jeżdżę na różne wycieczki do innych miast. Zaadoptowałam dwie kotki sfinksy. Świetnie dogaduję się ze swoimi dziećmi – Jakubem, Michałem i Anną. Teraz mam taki spokój w duszy, myślę, że nastał najbardziej komfortowy okres w moim życiu i nie chcę niczego zmieniać. Nie chcę więcej wychodzić za mąż – byłam tam przez 33 lata… We wrześniu skończę 61 lat. Ta historia jest prawdziwa, i mam nadzieję, że nie umrę jutro… (Nadzieja).

Spread the love