Mam już ponad 70 lat i planuję pozwać dzieci. Mam dość kłótni o mieszkanie, nie zamierzam się wstydzić
Nie każdy miał idealne życie, zgodnie z planem. Wielu z przykrością wspomina błędy, stracone okazje. Chciałoby się wrócić do przeszłości, postąpić inaczej w kluczowych momentach. A jak bardzo chciałoby się uchronić własne dzieci przed podobnymi błędami! Matki je przypilnowują, popędzają lub zabraniają, aby życie ich potomków było lepsze.
Bohaterka dzisiejszego artykułu nie zamierza cierpieć przez resztę życia. I tak już wystarczająco się nacierpiała. Spędziła młodość i dojrzałość, przestrzegając zasad, wyszła za mąż w odpowiednim czasie, poświęciła się najpierw dzieciom, potem wnukom.
Nic więcej nie widziała: wczesne małżeństwo nie zostawiło możliwości na osobisty rozwój, na siebie już nie było czasu. Ogólnie, standardowa droga, akceptowalna dla społeczeństwa i państwa.
Ale nie chce już żyć według standardu, bo obiecany z wiekiem szacunek, miłość i kochająca rodzina rozpłynęły się we mgle. Ma ponad 70 lat, a gdzie wreszcie radość z życia?
Dzieci i wnuki okupowały jej mieszkanie, nie liczą się z opinią babci, niech będzie wdzięczna, że nie żyje sama. Wnuk z rodziną wprowadził się do jej domu, nie pytając, czego ona chce, czy jest jej wygodnie, czy babcia się wyspała – kogo to obchodzi!
Żyła, teraz pozwól żyć nam, oto cała logika bestialskiej watahy. Czy tego oczekiwała staruszka, która przez całe życie nie widziała morza? Dzieci tylko wzruszają ramionami, kto winien, że się nie zebrała?
Ogólnie, rozmowy nie pomagają, wyrzuty i wołania o sumienie też nie. Wnuki pożerają jej czas, zdrowie i emeryturę. Dlatego babcia postanowiła pójść do sądu.
Właśnie skończyła 70 lat, i kiedy cieszyć się życiem, jak nie teraz, kiedy jeszcze może sama o siebie zadbać? Ale krewni zaczęli śpiewać nową piosenkę: babka oszalała.
Ale babcia czuje się całkiem nieźle, ma męża, który pomógł jej dotrzeć do sądu. Wnuki zostały wyrzucone, zamki zmienione, i teraz babcia odpoczywa. Jej przyjaciółki ją wspierają, nawet zazdroszczą: na nich już nie tylko wnuki, ale i prawnuki zwalili!
Ale kto zatroszczy się o nią samą?
Grożą jej: jak będzie źle, nie przyjdą się opiekować, skoro tak postąpiła. Ale ile można? Testamentu nie napisała, niech wszystko dostanie się dzieciom. Ale teraz już się zastanowi, bo sprawiedliwie: komu przysługuje opieka, temu mieszkanie się należy.
