Jak znalazłam się na miejscu byłej żony mojego męża. To jest właśnie bumerang

Poznałam Pawła w jednej kawiarni. Przyszłam tam na przerwę z pracy, a on siedział przy sąsiednim stoliku. Podszedł do mnie i zaproponował wspólne siedzenie. Nie miałam nic przeciwko – byłam sama, a on taki przystojny młody mężczyzna. Grzechem byłoby nie poznać go. Wziął mój numer, potem spotkaliśmy się ponownie. I tak zaczęliśmy się spotykać.

Po jakimś czasie wyznał mi, że jest żonaty. Jego żona nie daje mu rozwodu i ma 12-letnią córkę. Ta informacja mnie zaniepokoiła, ale wierzyłam swojemu mężczyźnie. Obiecał, że wkrótce się z nią rozwiedzie. I tak też zrobił. Mojej radości nie było końca – w końcu był tylko mój.

Potem pojawił się nowy problem. Nie chciałam, żeby jego córka była w naszym mieszkaniu. W końcu dziewczynka nie była mała, będzie opowiadać mamie co u nas się dzieje. Mieliśmy z Pawłem rozmowę o tym, żeby spotykał się z córką na neutralnym terenie i zgodził się.

A potem dowiedziałam się, jaką sumę alimentów płaci swojej byłej i zupełnie się zezłościłam. Ta pani została w dużej kawalerce, miała samochód i świetnie zarabiała. Po co jej takie wysokie alimenty.

Wielokrotnie mieliśmy kłótnie na tym tle. W końcu Paweł poddał się mnie. Znalazł inną pracę z czarną pensją. Zaczął płacić mniejsze alimenty. Cieszyłam się, że w końcu większość pieniędzy zostaje w naszej rodzinie.

A potem urodziłam syna, obowiązków przybyło. Na męża czasu nie było zbyt wiele. A on nie chciał mi pomagać z dzieckiem – ciągle zniknął w pracy.

Kiedy syn miał dwa lata, znalazłam w jego telefonie korespondencję z jakąś młodą kokietką. Okazało się, że są razem już od roku. Paweł mnie zdradzał z inną – dlatego ciągle go nie było w domu.

Nie trzeba mówić, że sama wprowadziłam się w taką sytuację. Sama o tym wiem. Rozwiodłam się z mężem. Złożyłam wniosek o alimenty. Ale teraz nic nie mogę zdziałać. Pracuje na czarnej robocie, oficjalnie jest bezrobotny. Muszę sama wychowywać syna, pracując na dwóch etatach.

Spread the love