Moja mama brała od nas pieniądze za opiekowanie się wnukami, a potem, gdy potrzebowała pomocy, wystawiliśmy jej nasz rachunek
Kiedy mama osiągnęła wiek emerytalny, a ja musiałam wrócić do pracy, zaproponowałam jej opiekę nad wnukami, żeby się nie nudziła i mi pomagała z nimi. Wtedy powiedziała, że potrzebuje finansowego wsparcia. Nie miałam nic przeciwko, ale kwota, którą podała, była znacząca. To prawie trzy czwarte mojej pensji.
Długo z mężem zastanawialiśmy się, co zrobić, bo taniej wyszłoby mi nie pracować. Mąż w końcu zgodził się na warunki teściowej, mówiąc, że z czasem dostanę podwyżkę, jego biznes się rozwinie, a dziećmi będzie się opiekować ktoś bliski. Prywatne nianie i tak byłyby droższe.
Początkowo było trudno, moja pensja nie wzrosła, brakowało nam pieniędzy. Stało się łatwiej, gdy syn poszedł do przedszkola, na które długo czekaliśmy.
Potem biznes męża poszedł w górę, finansowo było lepiej. Po trzech latach spłaciliśmy kredyt hipoteczny, odnowiliśmy mieszkanie i wymieniliśmy samochód na droższy i wygodniejszy.
Cały ten czas mama pomagała nam z dziećmi, ale nie za darmo. Po pierwszej klasie syna moja mama przestała być nianią, coraz częściej skarżyła się na zdrowie. Zaczęłam sama wozić syna do szkoły, a córkę do przedszkola.
Ale najbardziej martwi mnie to, że czuję urazę do matki z powodu pieniędzy. Kiedy prosiłam ją o przysługę, mieliśmy mało pieniędzy, ale i tak je brała. U żadnego z moich znajomych tak nie postępowali krewni.
Gdyby suma była niewielka, byłoby mi łatwiej. Mój mąż też nie rozumiał, dlaczego postąpiła tak wobec nas, przecież nie byliśmy bogaci, a ona to wiedziała.
Teraz jest dobrze, nic jej nie jesteśmy winni, nasze dochody są w porządku, dzieci mają wszystko, czego potrzebują, na mieszkanie i jedzenie starcza nam więcej niż wystarczająco.
Ale niedawno poprosiła nas o pomoc. Początkowo chcieliśmy jej pomóc za darmo, ale zaległy uraz nie pozwolił mi na to. Kwota naszych usług była dość znacząca, chciałam, żeby sama zrozumiała swój błąd.
Lekarz przepisał jej zabiegi, na które trzeba codziennie jeździć do kliniki, przejeżdżając pół miasta, oczywiście można jechać komunikacją miejską, ale mama jest bardzo słaba. Usługi taksówki będą tańsze, ale potrzebuje kogoś do towarzystwa w samej klinice.
Mama ledwo chodzi, potrzebuje pomocy, by dotrzeć do gabinetu, rozebrać się w szatni itp. Mój mąż może znaleźć czas dla teściowej, pracuje na własny rachunek, zwłaszcza że wszystkie zabiegi odbywają się przed południem. Dlatego podaliśmy jej cenę naszych usług, a decyzja należy do niej.
Kiedy nie ma innych opcji, zgodzisz się na wszystko! Ta metoda jest brutalna, i ostatecznie oddam jej całą sumę, którą nam da, ale musi zrozumieć, gdzie się myliła. Dlatego legendę trzeba utrzymać do końca, jakbyśmy naprawdę wzięli od niej pieniądze.
Mówiła nam, że przeszła na emeryturę, by opiekować się wnukami, ale ja sama rozumiałam, że łatwiej opiekować się wnukami niż tracić zdrowie w pracy. Pracowała całe życie w fabryce, warunki pracy pozostawiają wiele do życzenia, stąd problemy ze zdrowiem.
U nas można było siedzieć na kanapie i obserwować wnuki, zwłaszcza że tak długo na nie czekała. A dzieci moje nie są kapryśne, słuchają wszystkich, zwłaszcza babci, która rozpieszcza je smakołykami. Mieszka niedaleko od nas, zostawiałam jej obiad i kolację, co znów generuje dodatkowe koszty.
A teraz życie rzuciło jej bumerang, potrzebuje nas, a my odpowiadamy jej tym samym.
