Brat wraz z żoną zamienili moje mieszkanie w śmietnik, a teraz są wkurzeni że wyrzuciłam ich.

Z Rafałem, moim bratem, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Mimo dziesięciu lat różnicy w wieku i całkowicie odmiennego wychowania przez naszych rodziców. Z bratem mama obchodziła się jak ze zlotem. Miał dużo przywilejów i minimum obowiązków. I to nie tylko w dzieciństwie, ale także w dorosłym wieku.

O czym można mówić, skoro mama zbierała za nim skarpetki, podczas gdy brat już studiował? Zmyć naczynia po sobie? Nie, nie słyszał.

Mama to akceptowała jako właściwe zachowanie, nie krzyczała na brata, nie pouczała go o jego niechlujstwie, co doprowadziło do obecnej sytuacji. A teraz jest dorosłym, żonatym facetem, który wciąż nie nauczył się sprzątać po sobie. Co więcej, znalazł sobie żonę podobną do siebie.

Choć na pierwszy rzut oka wydaje się być bardzo zadbaną osobą, ubranie czyste. Okazała się doskonałą parą dla naszego prosiaka – razem chrumkają w bagnie, które stworzyli i czują się szczęśliwi.

Kim ja jestem, żeby przeszkadzać w ich prostym szczęściu? Ale proszę, nie w moim mieszkaniu. Niech teraz szukają innego miejsca, gdzie mogą założyć swój ulubiony chlew.

Jestem zamężna, mieszkamy w jego mieszkaniu ponieważ ono jest większe niż moje i lepiej położone. Chciałam wynająć swoje, ale z różnych powodów ciągle mi to nie wychodziło. Jednak trochę ponad pół roku temu mój brat się ożenił i ogłosił, że on i jego żona chcą mieszkać osobno, mimo że żaden z nich nie posiada własnego mieszkania.

Nasi rodzice zaproponowali młodej parze, żeby zamieszkali u nich, aby mieli możliwość zaoszczędzić na kredyt hipoteczny, ale brat i jego żona odmówili.

“Małżeństwo powinno mieszkać osobno, bo inaczej się rozstanie” – oświadczył brat.

Zaczęli wynajmować mieszkanie, ale po dwóch miesiącach już się stamtąd wyprowadzili. Jak powiedział brat, nie dogadali się z właścicielami. Teraz wydaje mi się, że nawet wiem, jaka była przyczyna.

Ale wtedy powiedziano, że po prostu nie pasowali charakterami. Mama poprosiła mnie wtedy, żebym pozwoliła bratu z żoną zamieszkać w moim mieszkaniu, przecież jest puste, a przynajmniej rachunki będą opłacane.

Zgodziłam się, oddałam bratu klucze i nawet nie myślałam o sprawdzaniu, jak tam mieszkają. Przecież to dorosłe osoby, a jego żona robiła dobre wrażenie.

Po pół roku zadzwoniła do mnie sąsiadka i oznajmiła, że zalane jest jej mieszkanie. Czyli brat zalał, ale nie miała jego numeru. Ja też nie mogłam się dodzwonić do brata i jego żony, więc pospieszyłam z zapasowymi kluczami do mieszkania.

Potem się rozejrzałam, ale to, co zobaczyłam, mnie zszokowało. Nie spodziewałam się takiego bałaganu. W korytarzu podłoga jest czarna, widać wyraźnie, że ubikacja nie była myta od czasu ich przyjazdu, w kuchni panuje bałagan, czuć jakiś kwaśny zapach, jedne drzwi szafy są odłamane, rzeczy leżą wszędzie, a na balkonie są worki z śmieciami, które wyraźnie dawno nie zostały wyniesione.

Mieszkanie sprawiało przerażające wrażenie. Wtedy zadzwoniłam do brata i powiedziałam mu, żeby jak najszybciej wrócił do domu. Był niezadowolony, że przyszłam do mieszkania w jego nieobecności, ale mnie to nie obchodziło.

Chciałam wyjaśnień, co się tam dzieje, dlaczego mieszkanie zamieniło się w śmietnik. Brat zamiast wyglądać skruszony, przeszedł do ataku, twierdząc, że nie miałam prawa tam wchodzić bez niego.

Pokłóciliśmy się, zrozumiałam, że on nie dostrzega problemu w tym, jak on i jego żona tutaj mieszkają, i postanowiłam, że nie potrzebuję takiej radości. Pojawią się karaluchy lub inne nieprzyjemne insekty, a potem cały dom będzie mi dziękował za tę plagę, którą trzeba będzie jeszcze usunąć.

Dałam bratu tydzień na wyprowadzkę, mnie to było obojętne, gdzie się przeniosą. Najważniejsze, żeby zwolnili mieszkanie. I je zwolnili.

Prawda jest taka, że potem wysłuchałam oburzenia mamy, że wyrzuciłam własnego brata, jak ja mogłam. Nawet jej nie zdziwili zdjęcia, jak brat zostawił mieszkanie.

Mój mąż i ja uporządkowaliśmy mieszkanie, zamknęliśmy na klucz i postanowiliśmy, że tak zostanie. Będzie tańsze, bo po bracie musieliśmy robić remont i opłacić długi za media.

Spread the love