“Twoja córka to nieudacznik! Zobacz, jakie mam dzieci!” – zawsze przekonuje moja ciotka moją mamę

Od czasu rozpadu mojej rodziny minęło sześć lat. Po rozwodzie wynajmowałam mieszkanie razem z córką, która obecnie ma 7 lat. Nie chciałam wracać do rodzinnego domu, gdzie mieszkała mama i babcia, nie chciałam ich obciążać. Były mąż regularnie płaci alimenty, moja pensja jest przyzwoita, a dodatkowo mam jakieś dodatkowe źródło dochodu. Innymi słowy, starcza mi na siebie i na córkę.

Rok po roku udało mi się zaoszczędzić trochę pieniędzy, za które mogłam kupić własne mieszkanie z jednym pokojem. Żaden z krewnych nie pomógł mi w trudnym momencie. Sama o to nie prosiłam. Tak, mieszkanie jest niewielkie, ale moje. Nie ukrywam, że zaraz po rozwodzie finansowo było mi ciężko, zwłaszcza że wszyscy krewni jednogłośnie twierdzili, że to ja własnymi rękoma zniszczyłam rodzinę. Męża zastałam w łóżku z jego przyjaciółką, ale i tak okazałam się winna wszystkiemu. Nie mogłam liczyć na ich pomoc, więc nauczyłam się radzić sobie z trudnościami sama.

Moja własna ciotka jest również moją matką chrzestną. To właśnie ona obarczała mnie największą winą. Przy każdej nadarzającej się okazji mówiła mojej mamie, że jestem nieudacznikiem, a jej córka jest ideałem, wzorem dla mnie. Moja siostra jest mężatką, wychowuje dziecko z mężem, nie jak ja, jako samotna matka. Poza tym mają samochód, dom, dobrą pracę. Było mi trudno słuchać tych słów, ale nie mogłam przerwać z nimi kontaktu. W pewnym momencie postanowiłam ograniczyć nasze relacje do minimum.

Niedawno mama zadzwoniła do mnie i poprosiła, żebym do niej przyjechała. Powiedziała mi przez telefon, że musi odbyć się poważna rozmowa i moja obecność jest konieczna. Babcia już nie żyła, więc nie mogłam sobie wyobrazić, o co może chodzić. Kiedy weszłam do mieszkania, tam była również moja ciotka. Tym razem milczała i nie przezywała mnie, nie zachwalała swojej rodziny. Natychmiast przeszła do konkretów i opowiedziała, że w jej rodzinie nadeszły trudne czasy.

Okazało się, że cały ich majątek, czyli dom i samochód, a także remont, zrobili na kredyt. Babcia cały czas pomagała im spłacać raty, ale kiedy zmarła, nastąpiły trudności. Moja babcia miała emeryturę weterana, więc mogła sobie pozwolić na dzielenie się pieniędzmi. Dodatkowo moją siostrę zwolniono z pracy, teraz pracuje tylko mój zięć. Słuchałam tego wszystkiego i tylko wyraziłam współczucie. Co mogłam zrobić? Wtedy ciotka poprosiła mnie o pomoc.

A co robi chrzestna? Mówi mi, że powinnam sprzedać swoje mieszkanie, przeprowadzić się z córką do mamy i pożyczyć jej pieniądze z tej sprzedaży. Obiecała, że kiedy tylko sytuacja w jej rodzinie się unormuje, oddadzą mi wszystkie pieniądze. Byłam oburzona i odmówiłam. W odpowiedzi usłyszałam, że jestem egoistką.

Spread the love