“Nie obchodzi mnie to, co myśli reszta! Musiałem się troszkę rozerwać!” – usprawiedliwia się mąż po zakupie kolejnej zbędnej rzeczy

Mój mąż okazał się być jak małe dziecko, które zachowuje się egoistycznie i marnuje pieniądze na różne pierdoły, ponieważ pragnie uwagi. Nie obchodzi go, że w domu jestem sama z dwójką dzieci w zbliżonym wieku, i że czasu na wszystko brakuje. On to zaprzecza, uważając, że opiekowanie się bliźniakami to bułka z masłem. Chce, abym go obsypywała miłością, choć sam nie chce pomagać.

Gdyby mnie odciążył, znalazłabym też czas dla niego. Jednakże on zawsze ma wykręty – jest zmęczony pracą. Przychodzi do domu, kładzie się na kanapie i oczekuje, że zacznę skakać wokół niego na rękach. A to, że nawet nie zdążyłam zjeść śniadania, go nie obchodzi. Najważniejsze to jego życzenia i żądania.

Wszystko było w porządku, zanim mieliśmy dzieci. Jednak pod koniec ciąży zaczęły się problemy. Nosić w brzuchu bliźnięta jest trudno, a ja nie byłam już w stanie zrobić wszystkiego w domu. Mąż narzekał, że nie ma urozmaiconej żywności, że mniej czasu poświęcam gotowaniu. A przecież moje plecy były obolałe, a nogi spuchnięte!

Krótko mówiąc, sytuacja w domu stała się napięta. Mąż chodził obrażony, że jestem zła i krzyczę, ale zdawał sobie sprawę, że wszystko jest wynikiem zmian hormonalnych i ciąży. Ale miałam już dość słuchania od dorosłego mężczyzny, że odszedł od domu na czczo, bo nie dałam mu śniadania.

Jemu nie przeszkadzało, że moje ręce i nogi odmawiają posłuszeństwa, że spałam niewygodnie i przewracałam się całą noc. Musiałam go uszczęśliwiać za wszelką cenę. Problemy ze snem męża nie były dla niego ważne. Przygotowanie kanapki i zaparzenie herbaty to była zbyt skomplikowana sprawa. W szpitalu, szczerze mówiąc, odpoczęłam. Nie miałam pretensji. Chociaż mąż dzwonił i narzekał na wszystko.

Po powrocie do domu zaczęła się prawdziwa gehenna. On nie miał zamiaru mi pomagać i twierdził, że nie umie radzić sobie z małymi dziećmi, ani nie chce się tego uczyć. A na dodatek nie miał czasu. Przy tym chodził za mną na piętach, narzekając, że koszule nie są wyprasowane, że ma ochotę na pizzę, że chce wyjść gdzieś się zabawić. A ja stałam na rękach z dwójką dzieci, bez pomocy i wsparcia. Zmęczona i niewyspana.

Gdy mąż zrozumiał, że jego narzekanie nie działa, postanowił zacząć wydawać pieniądze na różne bzdury, jeść poza domem, a gdy mówiłam, że to bardzo nieracjonalne i drogie, zaczynał marudzić. “Nie obchodzi mnie to, co myśli reszta! Muszę się troszkę rozerwać!”

Nie mogę zrozumieć, jak mogłam wcześniej tego nie zauważyć, jak mogłam nie zobaczyć, że nie jest mężczyzną, tylko małym chłopcem, który jeszcze nie dojrzał do prawdziwej rodziny. Nadal powinien mieszkać z rodzicami, którzy będą go obsypywać pieszczotami i wycierać mu pupę.

Potrzebuje uwagi! A ja potrzebuję pomocy i wsparcia! Co mam zrobić? Zaczęłam nawet myśleć o rozwodzie. Chociaż nikt nie będzie się nade mną uskarżał. Będzie mniej jedno dziecko.

Spread the love