— A czym będziemy kolację? — zaniepokoił się mój partner
Mieszkam w wynajętym mieszkaniu, ponieważ hipoteka na razie pozostaje marzeniem. Trzy miesiące temu pojawił się mężczyzna w moim życiu. Gdy tylko zaczęliśmy się spotykać, właścicielka mieszkania poprosiła mnie, abym się wyprowadziła, ponieważ postanowiła sprzedać nieruchomość.
— A czym będziemy kolację? — zaniepokoił się mój partner.
Rozpoczęłam poszukiwania nowego mieszkania. Trwało to długo, ponieważ miałam ograniczony budżet, a także szukałam mieszkania w konkretnym rejonie. Wtedy Michał zaproponował mi, abym przeprowadziła się do niego. Myślałam, że wspólne mieszkanie wzmocni nasze relacje, więc się zgodziłam. Niestety, nic dobrego z tego nie wynikło.
W ciągu ostatnich dwóch miesięcy nie pracował nigdzie. Szczerze mówiąc, nie rozumiem, jak zdrowy mężczyzna może utrzymywać się na garnuszku swojej partnerki. To straszne.
— A czym będziemy kolację? — zaniepokoił się mój partner.
Pracuję od 18. roku życia. Jestem przyzwyczajona do polegania tylko na sobie i nie prosić nikogo o pomoc, więc taki podejście wydaje mi się dziwne. Co więcej, Michał nie spieszył się z znalezieniem pracy. Miał oferty pracy, ale po prostu nie chciał pracować. Ojciec dawał mu pieniądze, więc to go zadowalało. Jednak potem krewny zachorował, a kranik z pieniędzmi dla mojego partnera został zamknięty.
Michał udawał, że szuka pracy i uczestniczył w rozmowach kwalifikacyjnych. Narzekał, że nie przyjmują go tam, gdzie chciał. Niuans! Interesowały go tylko stanowiska kierownicze.
Czekam i milczę.
— A czym będziemy kolację? — zapytał zaniepokoił się mój partner.
Wkrótce przestało mi się opłacać go karmić i pojąć go na własny koszt, więc przestałam kupować jedzenie. Śniadania i obiady jadłam w stołówce w pracy, a na kolację wystarczało mi owoców lub jogurtu.
Nigdy nie jadłam dużo, więc takie jedzenie w zupełności mi wystarczało. Nawet mój wygląd uległ zmianie, ponieważ nie było już nocnych przekąsek.
Pierwsze kilka tygodni Michał zjadał wszystkie resztki, ale wkrótce nawet zwykła pasta makaronowa się skończyła.
— A czym będziemy kolację? — zapytał mnie.
— Tym, co kupiłeś — odpowiedziałam, bo miałam już dosyć karmienia go na własny koszt.
Zrozumiałam, że czas znaleźć własne mieszkanie, ponieważ wkrótce mieliśmy się rozstać. To było jeszcze przed wyjaśnieniem naszych stosunków, więc miałam plany awaryjne.
— A ty nie jesteś głodna? — zapytał mnie.
— Nie, jogurt zjadłam.
— A po co mi nie kupiłaś?
— Potrzebuje z pensji dożywotnią? Czas wracać do pracy.
— A czym będziemy kolację? — zapytał zaniepokojony mój partner.
Michał wszystko to, że znalazł pracę, ale długo tam nie wytrzymał. Nasze relacje zaczęły się psuć, więc postanowiłam postawić kropkę nad “i”.
Znalazłam odpowiednie mieszkanie i się wyprowadziłam. Nie chciałam budować przyszłości z mężczyzną, który może cały dzień leżeć na kanapie, podczas gdy jego partnerka zarabia pieniądze.
Byłam pewna, że nie da się go już zmienić. Michałowi jest tak wygodnie żyć i pasożytować na kimś innym. A ja nie mam zamiaru tracić swoich najlepszych lat na takiego faceta.
— A czym będziemy kolację? — zapytał zaniepokojony mój partner.
Jestem zasługuję na coś lepszego – w to wierzę w 100%. A jeśli cokolwiek, to lepiej jest żyć samemu niż z takim pasożytem.
