Opiekowaliśmy się cudzym dzieckiem na własną rękę!

Przyjechaliśmy na wakacje i zameldowaliśmy się w naszym pokoju.

Obok nas zatrzymała się młoda rodzina. Mieli dziewczynkę w wieku naszej córki. Dzieci często bawiły się razem. Nasze harmonogramy także się zbiegały, więc chodziliśmy na plażę mniej więcej o tej samej porze.

Zofia była bardzo kapryśna i rozpieszczona. Ale kiedy bawiła się z naszą córką, nie pokazywała swojego prawdziwego charakteru. Nie zwracałam szczególnej uwagi na to, jak Zofia dogaduje się z rodzicami. Ale może powinnam była!

Po kilku dniach nasi sąsiedzi zaczęli nas nękać, próbując nawiązać przyjaźń. Czekali na nas rano, aby razem iść na plażę, zajmowali leżaki obok nas, zapraszali nas na wspólne wycieczki itp. Nie mogli się nas nacieszyć, że ich córka znalazła sobie przyjaciółkę. Ta rodzina dosłownie przykleiła się do nas, co mnie średnio cieszyło.

A potem nadszedł moment kulminacyjny. Sąsiedzi zapukali do nas jeszcze przed śniadaniem. Powiedzieli, że chcą pojechać do miasta po pamiątki, a Zofię im żal. Ogólnie rzecz biorąc, zasugerowali, żebyśmy zabrali Zofię na plażę.

Próbowaliśmy udawać, że nic nie rozumiemy:

— Mamy też na dziś swoje plany.

— Weźcie z sobą Zofię. Nie przeszkodzi wam.

Dziewczynka stała obok i krzywo patrzyła. Coś jej wyraźnie nie pasowało.

— Ona jest dzisiaj trochę marudna, ale pójdziecie na wypoczynek, to na pewno jej humor poprawi — dodał głowa rodziny.

Musząc się zgodzić, ponieważ nie mogliśmy się uwolnić. Sąsiedzi szybko pobiegli na przystanek, żebyśmy się nie rozmyślili.

To był najgorszy dzień naszych wakacji. Gdybym mogła, w ogóle bym go wyrzuciła z mojej pamięci. Cały dzień goniliśmy za Zofią, próbowaliśmy ją uspokoić, karcić. Cały personel hotelu patrzył na nas jak na szalonych. Nie mieliśmy okazji zajmować się naszym własnym dzieckiem. Wyobraź sobie, co się działo?

Nie mogliśmy ukarać jej, bo przecież nie byliśmy jej rodzicami. Zofia oderwała się od nas w pełni. Nawet nasza córka była w szoku z powodu zachowania swojej przyjaciółki. Kiedy zobaczyliśmy rodziców dziewczynki na horyzoncie, odetchnęliśmy z ulgą.

— Jak minął dzień? — zapytali.

— Przeciwnikowi takiego nie pożyczysz!

Mama Zofii uśmiechnęła się i szeptnęła córce coś do ucha:

— Bawiłaś się dobrze, psotnico?

W tamtym momencie chciałam przekląć ich wszystkich, ale się powstrzymałam. Wygląda na to, że Zofia zachowuje się tak samo wobec swoich rodziców.

Odtąd unikaliśmy towarzystwa dziewczynki. Jej rodzice zrozumieli, że nie mamy już ochoty na kontakt, więc nie natarczywie się do nas nie przypychali. No, przynajmniej druga połowa wakacji minęła spokojnie.

Spread the love