Wykosztowaliśmy się na spłatę mieszkania, licząc na to, że teściowa w końcu opuści nasze progi. Ku mojemu zdziwieniu, postanowiła jednak pozostać.
– Na koniec, moja teściowa postanowiła, że nie ma zamiaru opuszczać naszego przytulnego jednopokojowego gniazda. Trudno uwierzyć, prawda? – Sylwia, trzydziestosześcioletnia kobieta, mówiąc to, prawie nie zdołała ukryć łez.
– Liczyłam dni do chwili, kiedy wreszcie będziemy mogli cieszyć się prywatnością! Wszystko było uzgodnione, wszystko dopięte na ostatni guzik. To nawet ona zgodziła się na to! Przez dziesięć lat spłacaliśmy kredyt za to mieszkanie! A teraz mówi, że nie zamierza się ruszać. Jak to możliwe?
Już od pierwszych dni małżeństwa, czyli ponad jedenastu lat, Sylwia mieszkała u teściowej w starym, ale obszernym trzypokojowym mieszkaniu.
Nie przekładajcie sobie, to życie również miało swoje plusy: przestronne mieszkanie, gdzie z łatwością znalazło się miejsce dla wszystkich, urocze sąsiedztwo, osiedle z zielonymi podwórkami, a także dobra szkoła “z tradycjami” w zasięgu ręki. Gdy syn był mały, teściowa zawsze z ochotą pomagała z wnukiem – odebrała go z przedszkola, zabierała na spacery, na plac zabaw.
Mimo to życie z teściową na stałe nie było ich marzeniem. Przez te lata przyzwyczaili się już do siebie, ale brakowało im wewnętrznego komfortu. W końcu, nic nie zastąpi uczucia posiadania swojego miejsca. A tutaj ani nie mogą zorganizować spotkań, ani zmienić wyglądu mieszkania. Nawet przeniesienie wazonów na komodzie wymagało zgody teściowej.
Jedyne, co napawało Sylwię siłą w obliczu trudności, to nadzieja na przeprowadzkę. Sylwia i jej mąż spłacali kredyt hipoteczny za małą kawalerkę na przedmieściach. Obecnie mieszkanie zajmują lokatorzy, bo bez wynajmowania nie mogli spłacić kredytu. Wkrótce jednak nadejdzie dzień, kiedy dokonają ostatniej wpłaty, a mieszkanie stanie się ich własnością.
Im bliżej godziny X, która miała być wybawieniem dla wszystkich, tym więcej problemów wychodziło na jaw.
Gdy tylko brali kredyt, planowano, że teściowa zamieszka z nimi w jednopokojowym mieszkaniu.
Sama na to przystała! Nikt jej nie zmuszał. – Sylwia jest teraz wściekła. – Namówiła nas na wybór tego mieszkania. Było najbardziej przystępne cenowo, ale wszystkie wady były widoczne gołym okiem. Mówiliśmy jej o tym, ale ona machała rękami, twierdząc, że to nic. A teraz zachowuje się jak egoistka!
W ciągu dziesięciu lat ciężkiej pracy i spłacania kredytu wychodzi na jaw, że teściowa zaczyna się buntować. Mówi, że jednak pozostanie w miejscu, które przez lata uznawała za swoje.
Robcie co chcecie, ale ja chcę umrzeć tu. To mieszkanie było świadkiem mojego życia z moim zmarłym mężem, tutaj urodził się mój syn, a potem i wnuk. Sąsiedzi to prawie jak rodzina, wszyscy się wzajemnie znają, a tam… Mała, ciemna cela, niski sufit, obcy sąsiedzi – nie dla mnie. Niech Bóg zabezpieczy mnie w moim domu!
– Chociaż teściowej jeszcze wiele lat do siedemdziesiątki, to nie narzeka na zdrowie.
– Czy naprawdę mamy się przeprowadzić do kawalerki? – zapytała Sylwia męża.
– Chyba zwariowałaś! – Wzdycha. – Do kawalerki? Gdzieś na odludziu? Z nastolatkiem? Musielibyśmy szukać nowej szkoły, wszyscy musielibyśmy żyć w jednym pokoju. Tutaj przynajmniej mamy swoje przestrzenie. Wrócili do swojego pokoju i zamknęli drzwi. Mówisz, że nie możesz zapraszać gości – ale w kawalerce? I jak będziemy dojeżdżać do pracy?
Syn również nie jest zbyt skłonny do przeprowadzki. Z jednej strony coraz trudniej dogadywać się z babcią, która staje się coraz bardziej marudna, z drugiej strony chłopak dorasta i zaczyna być bardziej niezależny. Babcia nie rozumie go tak dobrze, jak kiedyś, co prowadzi do wzajemnych spięć. Jednak tu dziecko ma dobrą szkołę, przyjaciół, a także swoje zajęcia. Odejście od tego wszystkiego i przeniesienie się w nieznane to także dla niego trudne wyzwanie.
Sylwia szczerze nie wie, co robić. Wydaje jej się, że mogłaby się wyprowadzić do byle jakiego miejsca, byle tylko żyć osobno. Charakter teściowej jednak staje się coraz bardziej trudny.
Ale mieszkanie dla rodziny z dorastającym dzieckiem w jednym pokoju to nie jest rozwiązanie. Może lepiej jest żyć tak, jak teraz. Wynająć kawalerkę, pieniądze z tego przeznaczyć na remont trzypokojowego mieszkania, uporządkować je, odnowić. Przez te wszystkie lata nie było szans na remont z powodu kredytu, ale teraz…
Mieszkać z teściową, odkładać pieniądze z wynajmu. Przynajmniej raz wreszcie normalnie pojechać na wakacje. Kupić nowe ubrania. Oszczędzać na samochód. Nigdy nie wiadomo, co przyniesie przyszłość… Wtedy, być może, będą mogli przenieść syna do jednopokojowego mieszkania, co również jest możliwe.
A z matką trzeba będzie mieszkać do późnej starości… Niech Bóg ma ją w swojej opiece….
Co wybierzecie – przestronne trzypokojowe mieszkanie w pięknej okolicy, ale z teściową, czy jednopokojowe mieszkanie na odludziu, ale własne?
