Często mówi się, że pierwsze 70 lat są najtrudniejsze. Potem życie zaczyna układać się
Osoby, które dziś przekroczyły 50+ to pokolenie, które ma jeszcze wiele do zaoferowania. Kiedyś w tym wieku ludzie rozcinali skarpety i cicho schodzili na spoczynek wieczny, a dzisiaj tworzą historię i poszukują prawdziwej miłości.
Nie do końca wiadomo, co z nami zrobić, ale proces się rozpoczął. Rynek ofert zaczyna kształtować się, reklamy stają się bardziej przemyślane, pieniądze tracą na znaczeniu, a warsztaty rozwoju osobistego uczą nas nie “ściągać” partnerów, ale “wkładać” ich na siebie.
Trzy tematy fascynują mnie w tym procesie.
- Młodzież już nie toczy wojen. Nie ma z kim. Rodzice są zdroworozsądkowi, ich umysły i dusze są zajęte tymi samymi pytaniami, które rozmnażają się i wymagają odpowiedzi. My, podobnie jak nasze dzieci, szukamy tego, czego jeszcze nie było w naszym życiu. Żyjemy w równoległych rzeczywistościach, a pytanie “gdzie idzie dzieciństwo” już nie jest aktualne: dzieciństwo jest tu, gra w skakankę.
- Standardy piękna ulegają zmianie. Pełne kobiety wchodzą na wybiegi, luźne i lekkie tkaniny dominują, obcasy pozostają dla masochistów, a świadomość cenimy tak samo jak jędrne piersi.
- Szczęście dojrzewa. Nikt nie wierzy dziś promiennym zakochanym dwudziestolatkom, pierwszym szalonym zarobkom i wczesnym małżeństwom. “Masz jeszcze całe życie przed sobą”, mówię czterdziestoletniej kobiecie zniszczonej trudnym rozwodem. I wierzy mi, a nie swojej matce, która narzeka “komu teraz jesteś potrzebna”.
Co do wiecznego życia, to na razie nie mamy na to jasnej odpowiedzi, ale kto wie, być może te same nastolatki kiedyś połączą kilka kropli w probówce i przyniosą nam kolejne 20-30 lat, a potem zobaczymy, jak wnuki podbiją probówki i… cóż, trzeba iść na spacer, a nie zostawać na kanapie z książką, bo im dłużej żyjemy, tym większa odpowiedzialność za jakość życia.
