Marcin przyszedł do mnie w odwiedziny, przygotowałam kolację. Kiedy usiedliśmy do stołu, dostał wiadomość od mamy. Otworzył ją, a ja zobaczyłam na zdjęciu mięso pieczone z warzywami. Wyglądało naprawdę apetycznie. A ja podałam zwykłe makaronowe danie „po marynarsku”. Marcin długo się zastanawiał, jak zrobić, żebym się nie obraziła, a potem po prostu wstał i poszedł do domu. Jego mama zawsze stara się dogodzić synowi — nawet wysyła mu zdjęcia jedzenia, które ugotowała, kiedy on jest w pracy, u znajomych albo… u mnie

Mam 27 lat i jestem gotowa wyjść za mąż za 29-letniego Marcina, ale niepokoi mnie jedno — ogromny wpływ mamy na mojego narzeczonego. Spotykamy się półtora roku. On ma prawie trzydzieści i wciąż mieszka z rodzicami, z ojcem i mamą. W domu Marcina panują idealne warunki: jego mama, pani Halina, prawie nie pracuje, najwyżej kilka godzin dziennie, więc całe gotowanie, pranie, sprzątanie i reszta obowiązków domowych spoczywa wyłącznie na niej.

Okazuje się, że gdy Marcin wraca z pracy, czeka na niego kolacja składająca się z kilku dań i perfekcyjny porządek. A ta kobieta dodatkowo wysyła mu zdjęcia potraw, żeby miał motywację szybko wracać do domu.

Od początku czułam, że po takim życiu jemu będzie trudno mieszkać samodzielnie i ogarniać nawet podstawowe sprawy.

Kiedy jesteśmy razem, Marcin zawsze prosi, żebym coś mu ugotowała, a kilka razy chciał, żebym uprała jego ubrania (bo np. ubrudził koszulę, będąc u mnie). Przyznał, że sam potrafi zrobić tylko jajecznicę i kanapki. Z domowych obowiązków zna jedynie odkurzanie.

Do niedawna jakoś mnie to nie ruszało, ale ostatnio pojawił się temat wspólnego mieszkania. Marcin odziedziczył mieszkanie po wujku i zaproponował, żebyśmy się tam wprowadzili razem. Był zdecydowany, ale… pani Halina zaczęła go od tego odwodzić.

Powtarza mu, że ja długo pracuję, więc nie będę czekała na niego z ciepłą kolacją i wysprzątanym mieszkaniem. Namawia, żeby się nie spieszył i dobrze przemyślał przeprowadzkę.

To jej wtrącanie się w nasze życie strasznie mnie boli. Ja nie wtrącam się w ich rodzinne sprawy i nie próbuję konkurować z nią o serce syna, więc dlaczego ona tak robi wobec mnie?

Marcin jest już dorosłym facetem i powinien sam zadbać o siebie. W jego wieku inni mają już dwójkę dzieci i potrafią prowadzić dom, a on wciąż żyje jak chłopiec pod skrzydłami mamy.

Pani Halina nie pozwala mu się usamodzielnić i nie chce go puścić od siebie… Prosi o wnuki, namawia, żebym przeprowadziła się do nich, ale ja tego nie chcę. Dopóki Marcin nie zacznie zachowywać się jak dorosły mężczyzna, o dzieciach nawet nie ma mowy.

Spread the love