Syn przyszedł do mnie i powiedział, że myśli o rozwodzie. Okazało się, że jego żona poznała ludzi żyjących znacznie dostatniej i sama zapragnęła takiego życia. A on zwyczajnie nie daje rady. Poradziłam mu, by ograniczył kontakty żony z Kingą, sam spędzał z nią więcej czasu, spłacił długi, zamknął wszystkie karty kredytowe i jasno postawił sprawę: jeśli jeszcze raz wpadnie w spiralę zadłużenia, składa pozew o rozwód i sama będzie musiała z tego wybrnąć

Kiedy syn, Marek, przyszedł w odwiedziny, od razu zauważyłam po jego twarzy, że coś jest nie tak. Najpierw nie chciał mówić, ale w końcu poprosił mnie o radę.

– Mamo, mamy problem w małżeństwie – wyznał. – Wszystko było dobrze, dopóki nie pojawiła się ta Kinga. Do tej pory żyliśmy spokojnie, a od kiedy żona zaczęła się z nią przyjaźnić, pojawiły się jakieś dziwne rzeczy.

Wszystko zaczęło się mniej więcej półtora roku temu, gdy dawni sąsiedzi sprzedali mieszkanie i wprowadzili się nowi – mniej więcej w wieku Marka i Oli.

Na pierwszy rzut oka podobni, ale tak naprawdę dzieliła ich przepaść. On prowadził dobrze prosperującą firmę, ona zajmowała się organizacją ekskluzywnych eventów. Jeździli drogimi samochodami, w rękach nowe iPhone’y, modne ubrania i dodatki, a wakacje spędzali regularnie nad morzem. Marek i Ola na taki styl życia pozwolić sobie nie mogli. Mieli jedno, wcale nie nowe auto na kredyt, kupowali ubrania w zwykłych sklepach, na wakacje jeździli raczej do sanatoriów niż na Malediwy, a telefony – chińskie, budżetowe.

– A potem Ola poznała Kingę – kontynuował syn. – Nigdy bym nie pomyślał, że się zaprzyjaźnią, takie różne kobiety. Ale zaczęły razem chodzić po kawiarniach, galeriach, na zakupy. Z dnia na dzień widziałem, jak moja żona coraz bardziej się przygnębia. Aż w końcu usłyszałem: „Ja też chcę iPhone’a, takiego jak ma Kinga. Mój telefon to przeżytek”.

Ola chodziła smutna dwa tygodnie, „wierciła mi dziurę w brzuchu”, że koniecznie potrzebuje iPhone’a, aż w końcu wziąłem kredyt i kupiłem jej ten wymarzony telefon. Była wniebowzięta – prawie tak samo „fajna” jak Kinga. Ale na tym się nie skończyło.

– Miesiąc później przypadkiem zobaczyłem powiadomienie o zadłużeniu na jej nowej karcie kredytowej. Nigdy nie mieliśmy kart kredytowych, tylko zwykłe konta. A tu – niezła suma do spłaty. Oczywiście poszło na zakupy z Kingą.

Kiedy zwróciłem jej uwagę, odpowiedziała tylko: „Popatrz, jak inni żyją. A my jak jakieś nędzarze”.

Powiem ci, mamo, coraz częściej myślę o rozwodzie… To prawda, że człowiek żyje spokojnie dopóki nie zobaczy, że można żyć lepiej. Ola miała wszystko, co potrzebne do normalnego życia. Ale kiedy poznała ludzi, którzy mieli więcej, zapragnęła tego samego.

Poradziłam Markowi: ogranicz kontakty Oli z Kingą, spędzaj z żoną więcej czasu, spłać długi i zamknij karty kredytowe. A przede wszystkim – postaw granicę. Bo ambicja jest dobra tylko wtedy, gdy wyraża się w pracy nad sobą – zdobywaniu nowych umiejętności, awansie, zmianie pracy. A nie w ciągłym braniu kredytów na rzeczy, których nie jesteśmy w stanie utrzymać.

Bo nowe życie nie przychodzi do tych, którzy nic nie robią – tylko do takich w końcu przychodzą windykatorzy.

Spread the love