To, że mamy trójkę dzieci, wcale nie zatrzymało mojego męża – odszedł do innej kobiety. Rozwodu jeszcze nie możemy wziąć, bo nasz najmłodszy synek nie ma nawet roku. Ale on jasno powiedział: ze mną już żyć nie chce, a dzieciom będzie tylko pomagał. Okazało się, że dzieci nie są powodem, by zostać razem

Zawsze myślałam, że ojciec nigdy nie odejdzie z domu, w którym dorastają jego dzieci. Przecież tyle par zostaje ze sobą tylko po to, by dzieci miały pełną rodzinę. My byliśmy razem 10 lat, z tego 8 lat w małżeństwie. Urodziła nam się córeczka i dwóch wspaniałych chłopców, a najmłodszy jeszcze nie skończył nawet miesiąca.

Mieszkamy w swoim domu, dlatego zdecydowaliśmy się na trzecie dziecko. Mąż dobrze zarabia – pracuje za granicą, w Polsce, na budowie. Do domu przyjeżdżał regularnie, przynajmniej raz na dwa miesiące. To pozwalało nam żyć na przyzwoitym poziomie, niczego nie brakowało.

Ale bez niego, bez jego wsparcia, było mi bardzo ciężko – i fizycznie, i psychicznie. Mimo to znosiłam wszystko, wiedząc, że to dla dobra rodziny. Miesiąc temu urodziłam najmłodszego syna. Mąż od razu przyjechał. W natłoku obowiązków nawet nie od razu zauważyłam, że coś jest nie tak.

Przez pierwsze dni wydawało się, że wszystko w porządku. Nie drążyłam tematu, dlaczego wcześniej rzadko pisał i nie dzwonił z pracy. Ale pewnego dnia pojechał niby „załatwić sprawy w mieście” i wysłał mi wiadomość, że już mnie nie kocha i chce rozwodu. Odpisałam, że się na to nie zgadzam. Wtedy napisał: „To odejdę tak czy inaczej”.

Na pytanie, jak długo już mnie nie kocha, nie odpowiedział. Powiedział tylko: „To już nie ma znaczenia”. Rozmawiać nie chce, do pojednania nie dąży. A ja wiem, że zanim najmłodszy skończy rok, rozwodu i tak nie będzie, ale też wiem, że dzieci nie zatrzymają go przy nas. On mówi wprost: „Nie chcę z tobą żyć, ale z dzieci nie rezygnuję”.

Jestem na urlopie macierzyńskim. Nasza córeczka ma 7 lat, średni synek – 5, a najmłodszy dopiero przyszedł na świat. Mój mąż gotów zostawić mnie samą z trójką dzieci. A co dalej? Jak mamy żyć bez ojca, bez męża?

Czuję się w ślepym zaułku. Nie wiem, co robić. Nie mam kogo poprosić o pomoc. Jak ja wychowam dzieci sama? I komu teraz będę potrzebna – z trójką małych dzieci na rękach?

Spread the love