Po ślubie Karolina bardzo szybko przestała kochać swojego męża. Kiedy ludzie mówili Marcinowi, z kim widzieli jego żonę, on nie wierzył. Tylko jego mama znała całą prawdę o swojej synowej. I jestem jej ogromnie wdzięczna, że otworzyła Marcinowi oczy
W szkole byłam bardzo aktywna i ciekawa świata – interesowałam się życiem społecznym, brałam udział w konkursach, przedstawieniach, pisałam scenariusze i uczyłam się wzorowo. Zawsze miałam wielu adoratorów, ale tego jedynego wciąż nie mogłam znaleźć. Szkołę ukończyłam z wyróżnieniem i dostałam się na studia, gdzie dalej angażowałam się w życie uczelni – byłam starościną roku. Uwielbiałam się rozwijać i iść do przodu.
Na studiach zaprzyjaźniłam się z dziewczyną o imieniu Natalia. Byłyśmy bardzo blisko, dzieliłyśmy się sekretami i zawsze sobie pomagałyśmy. Wtedy Natalia była w związku z chłopakiem i pewnego dnia mnie z nim poznała. Kiedy go zobaczyłam po raz pierwszy, od razu zrozumiałam, że to właśnie on – ten, którego szukałam całe życie. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia i w głębi serca miałam nadzieję, że może kiedyś los nas połączy.
Marcin był duszą towarzystwa – wysoki, postawny, z dużymi brązowymi oczami i wysportowaną sylwetką. Nie tylko ja o nim marzyłam – wiele dziewczyn chciało się z nim spotykać. Ale on kochał Natalię, ufał jej i nie dostrzegał jej wad. Nawet wtedy, gdy ludzie mówili mu, że widzieli ją z innymi chłopakami, uważał, że to zawiść i kłamstwa.
A Natalia rzeczywiście nie zachowywała się wobec niego fair. Potrafiła, gdy tylko Marcin odprowadził ją do domu, poczekać aż odejdzie, a potem wymykała się do klubu, gdzie zaczynała nowe znajomości. Ile razy przy mnie okłamywała Marcina – tego nie sposób zliczyć. Wszyscy widzieli, jak go zdradza i nie szanuje, tylko on niczego nie zauważał i dalej ją kochał. Czasem chciałam mu powiedzieć prawdę, ale milczałam, nie chcąc się wtrącać.
W końcu Marcin oświadczył się Natalii. Pobrali się, urodził im się syn, a mnie poprosili, abym została matką chrzestną.
Natalia jednak wcale nie zamierzała się zmienić. Nadal z łatwością zdradzała męża, jakby nie miała wyrzutów sumienia. W końcu nie wytrzymałam i zwróciłam jej uwagę. Zaśmiała się mi w twarz i powiedziała, że nic nie rozumiem i ma prawo do swojego „kobiecego szczęścia”.
Pewnego dnia Marcin przyłapał ją z innym mężczyzną. Była awantura, prawie się rozstali, ale ona jak zawsze wymigała się i on jej wybaczył.
To wszystko trwałoby dalej, gdyby nie jedno wydarzenie. Mama Marcina od samego początku nie darzyła synowej sympatią i podejrzewała, że jej wnuk może nie być biologicznym synem Marcina. W końcu, nie mówiąc nikomu, zleciła test na ojcostwo. Jej obawy się potwierdziły – Marcin nie był ojcem dziecka.
Kiedy prawda wyszła na jaw, Marcin tym razem nie wybaczył. Złożył pozew o rozwód. Przez cały ten trudny czas byłam przy nim, wspierałam go, dodawałam otuchy. Nigdy nie wyszłam za mąż, nie miałam nawet chłopaka – czekałam na niego. I doczekałam się.
Zaczęliśmy się spotykać, a rok później pobraliśmy się. Dziś jesteśmy szczęśliwi i dziękuję losowi, że w końcu nas połączył.
