Uratowałam małżeństwo mojego brata przed rozwodem, a on teraz mnie nienawidzi

Od dziecka byłam przyzwyczajona troszczyć się o mojego młodszego brata. I chociaż ja i Krzysiek dawno już nie jesteśmy dziećmi, nadal mam w sobie to poczucie odpowiedzialności za niego. Czuję, że wystarczy, żebym na chwilę się odwróciła i przestała go kontrolować – a on od razu coś nabroi.

Wiem, że to nie do końca zdrowa postawa, ale nie umiem inaczej. Tym bardziej że w dzieciństwie Krzysiek naprawdę był niezłym łobuziakiem. A za wszystkie jego wybryki rodzice obarczali winą mnie, jako starszą siostrę. Chyba stąd wzięła się ta moja potrzeba, by zawsze mieć na niego oko.

Niedawno dowiedziałam się, że małżeństwo Krzyśka jest na skraju rozpadu. Opowiedziała mi o tym jego żona, Kasia, z którą mam bardzo dobre relacje.

– Rozwodzimy się – powiedziała mi spokojnie podczas jednego ze spotkań.

– Co ty mówisz?! – zdziwiłam się. – Przecież jesteście razem od piętnastu lat, macie dwójkę dzieci…

– Bo Krzysiek ma drugą rodzinę – odpowiedziała Kasia.

– Co? – aż mnie zatkało. – Nigdy w życiu w to nie uwierzę! Skąd ten pomysł?

– Sam mi niedawno o tym powiedział – westchnęła Kasia. – Pamiętasz, jak jakieś osiem lat temu pokłóciliśmy się i przez pół roku mieszkaliśmy osobno?

– No tak, pamiętam – odpowiedziałam. – I co?

– W tym czasie spotykał się ze swoją pierwszą miłością ze szkoły – wyrzuciła z siebie Kasia. – A potem ona zaszła w ciążę. My z Krzyśkiem wróciliśmy do siebie, a ona podobno nic mu nie powiedziała o dziecku – chciała wychowywać je sama. Ale niedawno Krzysiek spotkał ją w parku z tym chłopcem i… uznał, że dziecko jest do niego podobne. Sam mi o wszystkim opowiedział.

– Poczekaj chwilę – zatrzymałam ją. – To jeszcze niczego nie dowodzi. Proszę, nie podejmuj pochopnych decyzji. Daj mi to wyjaśnić, a potem zdecydujesz, czy się rozwodzić.

Na szczęście miałam numer tej Ani – dawnej miłości Krzyśka. Od razu zadzwoniłam i poprosiłam, by wyjaśniła sytuację.

– Słuchaj… – zdziwiła się Ania. – To Krzysiek ci powiedział, że mój syn jest jego?

– Właściwie to jego żona, ale od niego się dowiedziała – odpowiedziałam.

– Boże, co za bzdury! – roześmiała się Ania. – Nigdy czegoś takiego mu nie mówiłam. To prawda, niedawno spotkaliśmy się przypadkiem w parku. Nie ukrywam, byłam na niego wściekła. Chociaż minęło tyle lat, nadal pamiętałam, jak mnie porzucił, gdy żona go zawołała. Więc chciałam trochę go podrażnić. Kiedy zapytał, czy to jego dziecko, odpowiedziałam tylko, że to nie jego sprawa. Chciałam, żeby się pomęczył. Ale nie sądziłam, że pobiegnie z tym do żony!

– Czyli dziecko na pewno nie jest jego? – upewniłam się.

– Oczywiście, że nie – westchnęła Ania. – I nie mam żadnych zamiarów wobec Krzyśka.

– Czyli w ogóle cię nie interesuje? – dopytałam.

– Wcale! – prychnęła. – Od roku jestem w związku z fantastycznym facetem, niedługo bierzemy ślub.

Po tej rozmowie pobiegłam do Kasi i przez trzy godziny przekonywałam ją, by nie rozwodziła się z Krzyśkiem. Mówiłam, że to sprawa sprzed lat, że z Anią nic poważnego go nie łączyło, że kocha tylko ją i powinna pomyśleć o dzieciach.

Kasia płakała, powtarzała, że jest zmęczona i nie ma już siły, ale ostatecznie zgodziła się dać mu jeszcze jedną szansę.

Następnego dnia zadzwonił do mnie Krzysiek. Myślałam, że chce podziękować. Ale się przeliczyłam.

– Co ty najlepszego zrobiłaś, idiotko?! – wrzasnął do słuchawki. – Kto ci pozwolił wtrącać się w nie swoje sprawy?

– Krzysiek, ty się dobrze czujesz? – zapytałam osłupiała. – O co ci chodzi?

– Po co powiedziałaś Kasi, że to nie moje dziecko?! – krzyczał dalej.

– Bo to prawda! – odkrzyknęłam. – Uratowałam ci małżeństwo, idioto!

– A ja cię o to prosiłem?! – ryknął.

Zatkało mnie. Mogłam tylko wyszeptać:
– Krzysiek… co ty mówisz?

– Mówię, że od dawna myślę o rozwodzie! – syknął. – Ale Kasia nie chciała mnie puścić. Ciągle powtarzała, że musimy być razem dla dobra dzieci. A teraz miałem świetny pretekst! Myślisz, że nie wiedziałem, że to nie mój syn? Sprawdziłem to od razu. Wiedziałem jednak, że po takim numerze Kasia mnie już nie zatrzyma. Wszystko szło zgodnie z planem – dopóki ty, „bohaterka”, nie wtrąciłaś się, choć nikt cię nie prosił!

Teraz Krzysiek się do mnie nie odzywa. Co dzieje się w ich małżeństwie – nie wiem. Podobno na razie są razem. I chyba już nigdy więcej nie będę mieszać się w jego życie. Skoro uważa, że jest taki mądry, niech radzi sobie sam. Jestem pewna, że jeszcze nieraz pożałuje.

Spread the love