Po kilku latach ciężkiej pracy kupiłam sobie piękne, dwupokojowe mieszkanie. Pewnego dnia na progu mojego nowego lokum pojawiła się moja ciotka z córką. Malwina od razu, bez żadnych wstępów, oznajmiła: „Masz obowiązek załatwić mi dobrą pracę i przyjąć mnie do siebie, dopóki nie znajdę sobie porządnego mieszkania.” A ciotka, która kiedyś przejęła mieszkanie mojej mamy, teraz chciała przejąć i moje
Moi rodzice zginęli, gdy miałam zaledwie pięć lat. Wtedy opiekę nade mną przejęła siostra mojego taty – ciotka Anna. Kiedy mama i tata jeszcze żyli, nasze życie było szczęśliwe: mieszkaliśmy w przestronnym apartamencie, tata miał dużego samochoda, a na obrzeżach miasta stał nasz domek letniskowy. Po śmierci rodziców trafiłam do ciotki, która oficjalnie została moją opiekunką.
Ciotka miała córkę Malwinę – moją kuzynkę, z którą nigdy nie nawiązałam bliskiej więzi. Malwina dokuczała mi na każdym kroku, chociaż była ode mnie młodsza. Sama ciotka na zewnątrz uchodziła za serdeczną i pomocną kobietę, ale w domu była osobą chciwą i wyrachowaną, która zawsze potrafiła zadbać o swoje interesy.
Mieszkaliśmy w mieszkaniu moich rodziców. Przez cały ten czas nie usłyszałam od ciotki ani jednego ciepłego słowa. Nie przytulała mnie, nie pytała o moje smutki ani radości. Jako mała dziewczynka byłam zmuszana do sprzątania, zmywania naczyń i mycia podłóg. Bajki w telewizji były dla mnie zakazane, a słodycze były zarezerwowane wyłącznie dla Malwiny.
Samochód mojego taty ciotka szybko sprzedała, na działkę przestaliśmy jeździć, a nawet sukienki mamy i garnitury taty zniknęły bez śladu. Za to ciotka i jej córka zaczęły nosić coraz piękniejsze ubrania i jadać w restauracjach – oczywiście beze mnie.
Jako dziecko nie rozumiałam jeszcze, że wszystko zostało sprzedane, a pieniądze – zamiast na moje potrzeby – szły na ich własne przyjemności. Po pewnym czasie przeprowadziliśmy się do małego mieszkania ciotki na obrzeżach miasta. Pół roku później wysłała mnie do domu dziecka, a mieszkanie po moich rodzicach po prostu sprzedała.
Początki w domu dziecka były trudne, ale z czasem znalazłam przyjaciół i życie stało się znośniejsze. Ukończyłam szkołę z dobrymi wynikami i po maturze wynajęłam skromne mieszkanie. Znalazłam pracę w supermarkecie – na początek jako sprzątaczka – z obietnicą awansu w przyszłości.
Pewnego dnia w sklepie pojawił się właściciel sieci – Andrzej Kwiatkowski. Był człowiekiem o surowym spojrzeniu, ale kiedy mnie zobaczył, długo mi się przyglądał. Pod koniec dnia wezwano mnie do biura kierownika. W środku czekał sam Andrzej Kwiatkowski.
– Usiądź – powiedział spokojnie. – Jak masz na imię? Kim byli twoi rodzice?
Opowiedziałam mu wszystko o sobie. Uśmiechnął się smutno i wyznał, że znał moich rodziców. Był ich bliskim przyjacielem, ale w czasie tragedii przebywał za granicą z rodziną. Po powrocie otworzył własną sieć sklepów.
– Wkrótce kończymy budowę nowego centrum handlowego – powiedział. – Potrzebuję tam zaufanego kierownika. Chciałbym, abyś to była ty. Ale najpierw musisz zdobyć odpowiednie wykształcenie.
Chciałam odmówić, bo nie miałam odpowiednich kwalifikacji, ale Andrzej obiecał, że pomoże mi w dostaniu się na studia. Reszta miała zależeć ode mnie. Zgodziłam się. Było ciężko – łączyć naukę z pracą – ale udało mi się. Po ukończeniu studiów dostałam upragnioną, świetnie płatną posadę.
Po kilku latach kupiłam piękne, dwupokojowe mieszkanie. I właśnie wtedy, na progu mojego nowego domu, stanęła Malwina z ciotką. Skąd wiedziały, gdzie mieszkam – nie mam pojęcia.
Malwina weszła bez pukania i od razu zaczęła:
– Masz obowiązek załatwić mi dobrą pracę i pozwolić mi tu mieszkać, dopóki nie znajdę sobie czegoś porządnego!
Zaproponowałam jej pracę sprzątaczki na początek, ale oburzyła się:
– Co? Sprzątanie? Nigdy w życiu! – po czym zadzwoniła do matki, żeby się poskarżyć.
Ciotka Anna zadzwoniła do mnie i powiedziała:
– Pamiętaj, że całe życie powinnaś być mi wdzięczna za wychowanie! Gdyby nie ja, nie wiadomo, co by z ciebie wyrosło. Jeśli nie przyjmiesz Malwiny pod swój dach, to odbiorę ci mieszkanie!
Zaniemówiłam z wrażenia. Po tylu latach ciotka wcale się nie zmieniła – przeciwnie, stała się jeszcze bardziej chciwa i bezczelna. Ale zapomniała o jednym: to ja już nie byłam tą samą bezbronną dziewczynką, którą kiedyś można było zastraszyć.
Tym razem podjęłam decyzję: w moim życiu nie ma już miejsca ani dla ciotki, ani dla Malwiny.
