Teściowa pokłóciła się ze swoim mężem i… przeprowadziła się do nas. Stwierdziła, że nie zamierza wracać do domu i nawet nie chce widzieć teścia. Poczułam się okropnie i powiedziałam mężowi: wybieraj — ja albo mama. Jego odpowiedź mnie zabolała

– Moja teściowa wyprowadziła się od męża ponad miesiąc temu – opowiada 30-letnia Kasia. – Znam swojego teścia, więc szczerze mówiąc, nic mnie nie zdziwiło. Chociaż mama Jarka przeżyła z nim 35 lat, mimo wszystkich jego wad. Wszystko jej pasowało! A teraz nagle – bum – pokłóciła się i niemal w kapciach przyjechała do nas. I od tamtej pory u nas mieszka. Serio, to już przestało być śmieszne.

Mieszkanie Kasi i Jarka nie jest duże — dwupokojowe, choć tak naprawdę to kawalerka z aneksem kuchennym. W salonie z kuchnią rządzi teraz teściowa. Telewizor gra od rana do nocy, od siódmej rano hałasuje garnkami, szura kapciami i co chwilę zagaduje. Jarek ma łatwiej — to jego mama. A ja czuję się jak gość we własnym domu.

Problem w tym, że spodziewamy się dziecka. Ja jeszcze chodzę do pracy, ale za dwa tygodnie zaczynam urlop macierzyński. I co? Mam spędzać całe dnie z teściową twarzą w twarz w jednym pokoju?

– Zebrałam się na odwagę i pytam ją: pani Elżbieto, jakie są dalsze plany? Kiedy wraca pani do domu? A ona mi mówi wprost: nie wrócę, złożyłam pozew o rozwód i będę mieszkać tutaj. A z dzieckiem pomogę! Byłam w szoku po tej rozmowie.

– Ale czekaj, to mieszkanie jest Jarka?

Nieruchomość kupili dla niego rodzice, prezent na 21. urodziny. Od początku było wiadomo, że to „dla syna”. Jarek wykończył je po swojemu, pięć lat temu wprowadził się z Kasią, kupili nowy sprzęt, przygotowali wszystko na narodziny dziecka. Ale dopiero niedawno Kasia dowiedziała się, że mieszkanie wciąż jest zapisane na teściową.

A teraz — rozwód.

– Przez całe życie znosiła zdrady, awantury i udawała przed znajomymi, że wszystko jest idealnie. Gotowała, sprzątała, uśmiechała się, dbała o wizerunek „porządnej rodziny”. A teraz, w wieku 65 lat, odchodzi z powodu jakiejś sprzeczki o zupę! Teść wrócił w złym humorze, coś odburknął, a ona, nalewając mu barszcz, odpowiedziała ostrzej i… wyszła z domu. Ot, tak, w tym co miała na sobie. I zamieszkała u nas, twierdząc, że już nie chce milczeć.

Rozwód to podział majątku. Teściowa twierdzi, że nic od niego nie chce. Mają dwie nieruchomości i działkę. Mieszkanie, w którym teraz my mieszkamy, i większe w starej dzielnicy, gdzie Jarek się wychował. Działka to domek bez łazienki, woda ze studni, WC w ogrodzie – pięć lat temu nikt nie chciał jej kupić, więc Elżbieta zaczęła tam spędzać czas, sadzić kwiaty, zbierać porzeczki i jabłka.

Prawdopodobnie podzielą tak: jej przypadnie działka i mieszkanie w starej dzielnicy, jemu – to, w którym mieszkamy.

– Jestem w szoku – prawie płacze Kasia. – Gdzie my mamy teraz pójść? Ja, w ósmym miesiącu ciąży? Powiedziałam jej wprost: myśli pani tylko o sobie. Rozumiem, to pani mieszkanie. Ale nie ma tu miejsca dla mnie i dziecka. Postawiłam Jarkowi ultimatum: albo mama wraca do siebie, albo ja się wynoszę – z dzieckiem.

– Syn mówi: mamo, nie martw się, coś wymyślę – smutno opowiada Elżbieta. – Ale co on może wymyślić? Kasia nie chce iść na wynajem z noworodkiem. Powiedziała: „Nie jestem bezdomna, wrócę do swoich rodziców!” Ale po co mi syn, który nie potrafi zapewnić dachu nad głową własnej rodzinie? Może powinnam coś sama wymyślić… Wynająć coś. Nie chcę, żeby dzieci się przez mnie kłóciły. Może Jarek mi pomoże. Choć sam też ma teraz sporo wydatków…

Tak to już bywa w życiu – wszystko się komplikuje i robi smutno. Starsza kobieta z własnym mieszkaniem szuka kąta.

Spread the love