Dzień mojego ślubu pamiętam jak przez mgłę. A następnego ranka zobaczyłam mamę Andrzeja. Nic nie powiedziała — tylko stała i patrzyła. Ale tego spojrzenia nie zapomnę nigdy. Minęło dziesięć lat. Nie mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa. I coraz częściej żałuję, że wtedy posłuchałam mamy i wyszłam za mąż nie z miłości, tylko „rozsądnie”
Kiedy zaczęłam spotykać się z Andrzejem, moim kolegą z klasy, mama była temu wyraźnie przeciwna. Robiła mi awantury i powtarzała, że mogłabym znaleźć sobie „kogoś lepszego”. Powód był prosty — matka Andrzeja lubiła zaglądać do kieliszka.
— Naprawdę nie mogłaś sobie znaleźć innego chłopaka? — powtarzała mi mama.
— Mamo, przecież nie spotykam się z jego matką, tylko z nim! Dzieci nie odpowiadają za błędy rodziców!
Byłam zaskoczona, że akurat do Andrzeja ma takie podejście. W końcu znała go od dziecka. Był cichy, spokojny, pracowity. Ale mama nie chciała go zaakceptować. Od tamtej pory pilnowała mnie na każdym kroku.
Żeby uniknąć niepotrzebnych scen, z Andrzejem żegnaliśmy się na rogu ulicy. Ale sąsiadki nie zawiodły – doniosły mamie wszystko…
— Prosiłam cię jasno: nie spotykaj się z tym chłopakiem! — mówiła mama. — Po co ci ktoś taki? Nie ma lepszego?
— Jest dobry, czuły i opiekuńczy. Takich ze świecą szukać.
— Z jego portfelem to może sobie być i księciem z bajki! Nie rób mi wstydu!
— Nie interesuje mnie, co myślą inni. Ważne, co czuję ja.
— Urodzisz dziecko, zrozumiesz…
Wiedziałam, że jego mama rzeczywiście nadużywa alkoholu. Andrzej bardzo się o nią troszczył — gotował, sprzątał, chodził po zakupy, a potem dorabiał jako pomocnik w magazynie. Przyjęli go tam z litości, bo był jeszcze niepełnoletni. O naszych spotkaniach na jakiś czas musieliśmy zapomnieć.
Tęskniłam za nim. W tym czasie w klasie pojawił się nowy chłopak — Mirek. Przystojny, ale zarozumiały. Od razu zwrócił na mnie uwagę: kwiaty, drogie gadżety, modne ciuchy. Mama była nim zachwycona!
— Idź z Mirkiem do kina! — mówiła.
— Mamo, mam inne plany.
— Jakie niby plany?
— Chcę pomóc Andrzejowi ogarnąć mieszkanie, nie wyrabia się.
— Żeby moja córka komuś mieszkanie sprzątała? Jeszcze czego!
Pewnego dnia Andrzej powiedział:
— Irka, mam dobrą wiadomość. Dostałem robotę na budowie, płacą nieźle. Może nawet coś odłożę na studia.
— Chcesz iść na studia?
— No pewnie. Przecież nie może być tak, że żona będzie mądrzejsza od męża! — zażartował.
— Żona?
— Wyjdź za mnie!
— Teraz?
— Nie, najpierw pójdziemy na studia, potem ślub. Ale praca jest poza miastem. Muszę wyjechać na kilka miesięcy…
— Damy radę. Wracaj szybko!
Andrzej wyjechał. A ja zaczęłam za nim strasznie tęsknić. Mama ciągle powtarzała:
— Daj sobie spokój z tym „księciem”!
— Nie chcę Mirosława. To nie on…
— Chcę tylko twojego szczęścia. Mirek ma większe możliwości niż Andrzej.
Jak tylko Mirek dowiedział się, że Andrzeja nie ma w mieście, zaczął ofensywę. Przychodził z zakupami, pomagał tacie przy drobnych naprawach. Rodzice go polubili. A ja czekałam. Ale Andrzej zadzwonił i powiedział, że musi zostać dłużej. Chciał zarobić więcej — na remont mieszkania, by stworzyć dla nas dom. Powiedziałam: „Zostań”.
Nie wiedziałam, że to wszystko tak się skończy…
Mama powtarzała codziennie to samo: że jest już starsza, że tylko ja mogę jej zapewnić spokojną starość, że powinnam pomyśleć o sobie. Tata przytakiwał. I w końcu się ugięłam. Chociaż kochałam innego…
Czasem łatwiej powiedzieć „tak” niż tłumaczyć się z „nie”.
Później było głośne wesele. Tańce, śmiechy, toasty. A ja w środku czułam tylko pustkę. Pamiętam, jak później zobaczyłam mamę Andrzeja. Nic nie mówiła. Tylko patrzyła. I tego spojrzenia nie zapomnę nigdy…
Minęło dziesięć lat. Nie jestem szczęśliwa. Mój mąż często wraca pijany. Nie mamy dzieci. Choć jeszcze wierzę, że może się uda.
Andrzej? Ma swoją firmę budowlaną, dom, żonę i dwójkę dzieci. Kiedy odwiedzam rodziców, często mijam ich dom. Widzę, jak jego mama spaceruje z wnukami. Wygląda lepiej niż kiedykolwiek. Zadbana, uśmiechnięta.
Wtedy zatrzymuję się i wiem, że popełniłam największy błąd swojego życia. Postawiłam nie na miłość, tylko na „bezpieczną przyszłość”. A to nie to samo.
Ale już za późno. On jest teraz mężem innej kobiety. I to jest już nie moje szczęście.
