Odkryłem tajną skrytkę żony i zacząłem śledztwo. Myślałem, że zdradza, a prawda była zupełnie inna
Wieczorami żona mówiła: „Idę się przewietrzyć, godzinkę, może dwie.” Michał nie miał nic przeciwko. Kiedy Kasia wychodziła z domu – Michał mógł spokojnie rozrzucać skarpetki, odpalać mecz, pełen luz. Tak było dwa–trzy razy w tygodniu, przez niemal rok.
Tylko jedna rzecz go dziwiła – nawet gdy na zewnątrz był siarczysty mróz, Kasia i tak „szła na spacer”.
– Zamarzniesz! – mówił.
– Ciepło się ubiorę – odpowiadała z uśmiechem.
Pewnego razu Michał zaproponował, że pójdzie z nią, ale Kasia grzecznie odmówiła: „Nie kochanie, wolę sama”. No cóż, jego sprawa – pomyślał.
Odkrycie w szafce z butami
W niedzielny poranek Michał wstał wcześniej niż zwykle i zorientował się, że jego kapcie się rozkleiły. Poszedł do szafki z butami po zapasowe i… przypadkiem natknął się na pudełko po butach Kasi. A tam – banknoty. Sporo banknotów. Michał był zaskoczony.
Najpierw się ucieszył – „o, pieniądze!”. Ale po chwili zaczął się zastanawiać – skąd one się tam wzięły?
W ich domu zawsze panowała zasada: wszystkie pieniądze trzymamy w jednej szufladzie i wspólnie nimi zarządzamy. Co miesiąc robili bilans, planowali wydatki. A tu nagle jakiś tajny fundusz?
Zamiast pytać – zaczął śledzić
Chciał już budzić Kasię i pytać, ale w ostatniej chwili się opanował: „Lepiej poobserwować, może dowiem się czegoś więcej”.
Kilka dni później zauważył, że pieniądze znikają z pudełka i wracają. Regularnie. Wtedy zrozumiał – Kasia ma tajną skrytkę. Ale na co wydaje te pieniądze?
Michał zaczął podejrzewać… najgorsze.
Zaczął dzwonić do znajomych, pytać o rady. Jedni mówili, żeby zapytał wprost. Inni – żeby ją śledził.
I właśnie to zrobił.
Śledztwo nabiera tempa
Pewnego zimowego wieczoru, gdy Kasia znowu „wyszła na spacer”, Michał ruszył za nią. Szła do sklepu, kupiła coś i poszła dalej – w stronę starego bloku. Weszła do klatki. Michał był przekonany, że wszystko już jasne: „Ma kochanka!”.
Myśli huczały mu w głowie: zdrada, kłamstwo, upadek małżeństwa. Postanowił poczekać jeszcze kilka dni, by upewnić się, do którego mieszkania chodzi. Kiedy już był pewien – poszedł tam.
Zadzwonił do drzwi. Cisza. Potem zaczął walić i krzyczeć. Po chwili drzwi się uchyliły…
A za nimi – starsza pani z laską, w grubym szalu, z okularami jak denka od butelek.
Szokująca prawda
Michał był w szoku. W mieszkaniu – zapach starej szafy, paczka z zakupami z tego samego sklepu, z którego wychodziła Kasia. Okazało się, że jego żona… nie zdradza.
Pomagała starszej sąsiadce, która nie miała nikogo. Chodziła jej po zakupy, gotowała, sprzątała. Za własne pieniądze. Bo po prostu miała dobre serce.
Kiedy Michał w końcu wszystko zrozumiał i porozmawiał z Kasią, przyznał się do swojej podejrzliwości i śledztwa.
– Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? – zapytał.
– Bo wiedziałam, że powiesz, że nas nie stać na takie rzeczy – uśmiechnęła się.
– No… tak bym pewnie powiedział. – przyznał cicho Michał.
– To co? Idziemy jutro razem? Przyda się ktoś do dźwigania ziemniaków – zażartowała Kasia.
