Kiedy Halina ogłosiła, że spodziewa się dziecka, Michał miał już pięćdziesiąt pięć lat. Cała wieś huczała, że po weselu starszego syna Michał zostawił żonę i zamieszkał z młodszą Haliną. Po dziesięciu latach Halinie znudziło się życie z posiwiałym Michałem — i ten, z synkiem pod pachą, wrócił do byłej żony

Sześćdziesięciopięcioletni Michał siedział na ławeczce pod winoroślą na swoim podwórku. W powietrzu unosił się zapach złotej jesieni. Była niedziela, a to znaczyło, że jak co tydzień odwiedzą go synowie.

Był szczęśliwy — miał ich aż trzech. Dwaj starsi — Bogdan i Aleksy — poszli w jego ślady i zostali lekarzami. A najmłodszy, Michaś, właśnie kończył liceum.

– Bóg jest dla mnie naprawdę łaskawy – pomyślał Michał. Nie ukarał mnie za moje grzechy, lecz obdarzył tak dobrymi i mądrymi dziećmi. Może i dobrze, że to synowie — zrozumieli ojca po męsku. Dziewczyny pewnie by nie wybaczyły.

Michał był kiedyś jednym z najlepszych chirurgów w wojewódzkim szpitalu — jego ręce nazywano „złotymi”. Z Lubą, swoją pierwszą żoną, ożenił się zaraz po studiach medycznych. W wieku 23 lat urodził im się pierwszy syn, Bogdan, a dwa lata później drugi. Obaj chłopcy byli do Michała podobni jak dwie krople wody.

Michał całe dnie spędzał w pracy, a Luba zajmowała się domem i dziećmi, dźwigając wszystko na swoich delikatnych barkach. Michał utrzymywał rodzinę, zbudował dom, kupił samochód. Niczego im nie brakowało.

Halina była od Michała dwadzieścia lat młodsza. Pracowała w sąsiednim oddziale szpitala — młoda, piękna, ambitna. Michał nawet się nie zorientował, jak przez siedem lat miał z nią romans. Aż pewnego dnia Halina powiedziała: – Będziemy mieli dziecko.

Jakie dziecko? Michał miał już 55 lat! Ale Halina nie chciała słyszeć o niczym innym — miała 35 lat, to było jej pierwsze dziecko, postanowiła urodzić.

Michał chodził przybity i milczący. Aż Luba odezwała się pierwsza:

– Dziękuję ci, Michał, za ponad trzydzieści lat wspólnego życia. Dziękuję, że byłam twoją żoną, matką twoich dzieci. Bogdan już ma rodzinę, wydajmy jeszcze Aleksego za mąż, pokażmy się razem na jego weselu. A potem… pozwolę ci odejść.

Michał się rozpromienił — miał cudowną żonę, ale Halina nosiła pod sercem jego dziecko. Nie mógł jej zostawić.

Wkrótce po weselu Michał się rozwiódł i ożenił z Haliną. Urodził się im synek — Michaś.

Luba była mądra. Zebrała synów i powiedziała:

– Niedługo urodzi się wasz brat. Nie osądzajcie ojca. Życie pisze różne scenariusze. Halinę potraktujcie jak matkę waszego brata, a nie jako rozbijaczkę rodziny.

Po dziesięciu latach Halinie znudziło się życie z wiekowym mężem. Coraz częściej wyjeżdżała za granicę na konferencje. W końcu przyjęła propozycję pracy w Niemczech i… wyjechała. Zostawiła Michała z dziesięcioletnim dzieckiem.

I znowu nie zawiodła Luba. Przychodziła, gotowała, pomagała w opiece nad Małym.

Na starość Michał i Luba znów zamieszkali razem. Luba wybaczyła. Bo przecież kiedyś ślubowała — przed Bogiem i ludźmi.

Ale los znów zadrwił z ich rodziny. Najstarszy syn, Bogdan, właśnie ogłosił, że odchodzi od żony. Historia zatoczyła koło — zostawia dwoje dzieci i odchodzi do młodszej kobiety, która jest z nim w ciąży.

Dziś ważny dzień. Michał z rodziną musi zdecydować… jak żyć dalej.

Spread the love