Jak Aleksandra poprosiła mamę o opiekę nad dzieckiem, nie mówiąc o tym Igorowi

Aleksandra i Igor od sześciu miesięcy cieszą się rodzicielstwem malutkiej Zosi. Igor pracuje jako kierowca ciężarówki i spędza wiele godzin dziennie za kółkiem, podczas gdy Aleksandra zajmuje się dzieckiem w domu.

Pewnego wtorku Igor obudził się bladym świtem – jego ciężarówka zepsuła się w trasie, a on musiał jak najszybciej załatwić brakującą część. Po kilku godzinach jeżdżenia po warsztatach samochodowych po całym mieście okazało się, że nie uda mu się jej od ręki kupić. By przyspieszyć naprawę, zamówił część online, która miała zostać dostarczona dopiero następnego dnia. Wieczornych planów nie zmieniał – postanowił zrobić niespodziankę rodzinie i wrócić do domu wcześniej niż zwykle.

Nie uprzedził Aleksandry o swoim powrocie. W domu zastał pustą kuchnię i sypialnię, w której spokojnie spała Zosia. Skradając się po cichu, wszedł do łazienki, by wziąć prysznic i zmyć z siebie resztki smaru. Keratynowe ślady od oleju spod nóg to przecież nie jest najlepsza wizytówka dla małego dziecka.

W międzyczasie Aleksandra miała umówioną wizytę kontrolną w szpitalu – chciała pokazać lekarzowi, jak rośnie Zosia, i upewnić się, że wszystko z nią w porządku. Ponieważ Igor był cały czas w pracy, zamiast prosić go o zajęcie się córką, zadzwoniła do mamy:

– Mamo, przyjedź do nas i zostań z Zosią, obiecuję, że wrócę jak najszybciej – powiedziała, nie przypuszczając, że Igor wróci przedwcześnie.

Mama Aleksandry, pani Maria, nie wahała się ani chwili. Spakowała torebkę z pieluchami, zabrała również męża, pana Jana, i razem wyruszyli w drogę do mieszkania córki. Dziś w powszechnej praktyce w Polsce dziadkowie często pomagają młodemu pokoleniu – i tak pani Maria wyjaśniła mężowi:

– Zosia jest maleńka, a jej synowa musi się upewnić, że wszystko z nią w porządku. Dziecko to nasze wspólne szczęście, trzeba jej pomóc.

Tymczasem Igor wyszedł z łazienki prosto do pokoju dziecięcego – nie zorientował się jeszcze, że w mieszkaniu znajdują się dodatkowi goście. Szmer kroków dziadków usłyszał dopiero wtedy, gdy uchylił drzwi do pokoju. Zanim zdążył pomyśleć, co się dzieje, zobaczył mamę Aleksandry siedzącą przy łóżeczku i pana Jana, który cicho przewijał Zosi pieluszkę. Igor, nie czekając na żadne uprzedzenie, poszedł do łazienki jak zwykle bez ubrań – po prostu wyszedł z ręcznikiem owiniętym w pasie i ruszył prosto w kierunku łóżeczka.

W tej samej chwili zapanowała zaciekawiona cisza. Dziadkowie spojrzeli na zaskoczonego syna, a Igor zorientował się, że nie jest sam w domu. Zwichrowany plan niespodzianki spotkał się ze zdziwieniem i zawstydzeniem:

– Cześć… – zaczął półszeptem, dłonią zasłaniając miejsca intymne. – Eeee… dzień dobry.

Pan Jan ledwie zdołał przekrzywić głowę:
– No proszę, chyba nie mówisz, że wyrzuciłem się z domu w piżamie? – zapytał suchym tonem, ze śmiechem w oczach.

Pani Maria aż odłożyła pieluchę, popatrzyła za męża i westchnęła:
– Mój Boże, synu, chociaż uprzedziłbyś żonę, że przyjdziesz wcześniej… Nie spodziewałam się, że to Ty!

Igor poczuł rumieniec na twarzy, szybko odwrócił się i pobiegł do sypialni, by ubrać się chociaż w porządne spodnie i koszulę. Gdy wrócił pół godziny później ze sklepu z butelką miodówki i kartonem soku, wszyscy zebrali się w kuchni przy kawie. Pan Jan z przekąsem skomentował:

– No, synu, niespodzianka na całego. Jak się czujesz w roli gościa w swoim własnym domu?

Pani Maria poprawiła przedramiona:
– Przynajmniej Zosia ma już pełne pieluchy, a ja jestem spokojna, że niczego jej nie zabraknie, dopóki Aleksandra wróci z wizyty.

Igor przełknął ślinę i poprosił dziadków, aby zachowali to zdarzenie w tajemnicy przed żoną. Oboje zgodzili się dyskretnie kiwnąć głowami. Po chwili wspomnianej miodówki i soku rozmowa zeszła na tematy rodzinne, a Igor przyznał, że zrobił to z myślą o Aleksandrze – chciał jej sprawić przyjemność i pokazać, że pamięta o niej nawet po męczącej naprawie ciężarówki.

Kilka dni później, gdy Aleksandra opowiedziała, jak poszła do szpitala, Igor wybuchł śmiechem:
– Gdybym wiedział, że mamy gości, ubrałbym chociaż krótkie spodenki!

Od tamtej pory oboje już nigdy nie zapomnieli, by wcześniej ustalać, kto akurat będzie w domu. Aleksandra doskonale zrozumiała, że nawet najmilsze intencje mogą skończyć się niezręcznością, gdy brakuje podstawowej komunikacji. Igor zaś nauczył się, że warto uprzedzić żonę nawet o pozornie prostych sprawach – tym bardziej, gdy w grę wchodzą dziadkowie i małe dziecko.

Morał tej opowieści:
Zawsze dobrze jest uprzedzić współmałżonka, kiedy wizyta bliskich może zaskoczyć domowników. Choć miłość i troska bywają najlepszymi pobudkami, lepsza komunikacja uchroni przed niepotrzebnym zawstydzeniem i niezręcznością.

Spread the love