W końcu zdobyłem się na tę trudną dla mnie rozmowę. Zaprosiłem Natalię do kawiarni, zaproponowałem jej kawę, ale odmówiła i poprosiła o herbatę. A potem powiedziała mi, że… też spodziewa się dziecka. Zamurowało mnie. Nie powiedziałem jej nic o ciąży mojej żony.
Jestem żonaty od dziesięciu lat. Mamy córeczkę, która właśnie skończyła sześć lat. Z żoną, Weroniką, żyliśmy – delikatnie mówiąc – średnio. Pół roku temu postanowiłem, że się z nią rozstanę. Nic jej wtedy nie mówiłem, ale w głowie już podjąłem decyzję.
W tym czasie poznałem Natalię. Od razu bardzo mi się spodobała, poczułem coś w rodzaju pokrewieństwa dusz. Zaczęliśmy się spotykać – po kryjomu, bo przecież wciąż byłem formalnie w związku.
I wtedy nagle Weronika powiedziała mi, że jest w ciąży. Nie spodziewałem się tego zupełnie. Wiedziałem, że muszę z nią zostać. Przynajmniej na jakiś czas. Weronika nigdy nie pracowała zawodowo, a teraz, z dwójką dzieci i w wieku ponad trzydziestu lat, ciężko będzie jej znaleźć jakiekolwiek zajęcie po urlopie macierzyńskim.
Miałem bardzo mieszane uczucia – z jednej strony radość, że zostanę ojcem, a z drugiej strony świadomość, że ten fakt zmusza mnie do pozostania z kobietą, do której moje uczucia już dawno wygasły. Z kolei uczucie do Natalii z każdym dniem było coraz silniejsze. Nie wiedziałem, jak jej powiedzieć, że nie rozwiodę się – przynajmniej nie teraz.
Ale postanowiłem porozmawiać z nią szczerze. W kawiarni było spokojnie. Natalia była trochę spięta. I wtedy powiedziała, że jest w ciąży. Zamarłem. I nie powiedziałem nic o Weronice.
Jeszcze rok temu nie uwierzyłbym, że dwie kobiety mogą nosić pod sercem moje dziecko w tym samym czasie. Ale to moja rzeczywistość. I muszę się z tym zmierzyć. Nie mogę zostawić żony – ona beze mnie sobie nie poradzi. Ale wiem też, że Natalia też będzie miała trudno. Tylko że ona jest silna. Zawsze była. Nigdy niczego ode mnie nie żądała.
Pomagam obu. Żadna nie wie o tej drugiej. Ale przecież czasu nie da się zatrzymać. Poród coraz bliżej – i będę musiał wybrać, przy kim chcę być.
Wie o tym moja mama. Ale nawet ona nie wie, jak mi doradzić. Na szczęście urodziła mnie młodo i jest bardziej otwarta niż większość matek, ale to nie ułatwia sprawy. Wie, że teraz nie mogę nic powiedzieć żadnej z nich – ich stan tego nie zniesie. Ale co będzie potem? Nie ma odpowiedzi.
Wiem, że to moja wina. Że nie powinienem był zaczynać nowego związku, nie kończąc poprzedniego. Ale stało się. I nie mam pojęcia, jak wyjść z tej sytuacji. Boję się prawdy. Boję się ich reakcji. Ale wiem jedno – dziecko Natalii uznam za swoje. To uczciwe i słuszne.
Popełniłem błąd. Ale wiem, że muszę w końcu podjąć decyzję.
