Dbaj o rodziców, póki jeszcze są – odwiedzaj, pomagaj, dzwoń
Człowiek ma tendencję do zaniedbywania tego, co najcenniejsze. Jeśli masz pewność, że ktoś zawsze będzie obok, często zaczynasz to traktować jako oczywistość. Przypominasz sobie o tej osobie dopiero wtedy, gdy czegoś potrzebujesz. A przecież twoja kochająca mama to jedna z tych osób, o których myślisz zdecydowanie zbyt rzadko.
Życie pędzi jak szalone. Jeszcze niedawno byłaś małą dziewczynką, którą mama szczelnie otulała szalikiem przed wyjściem na śnieg. Chciałaś bawić się z koleżankami, a ona – jak zwykle – martwiła się o twoje zdrowie. Teraz masz ponad trzydzieści lat, a mama wciąż się o ciebie troszczy. Rzadziej się widujecie, ale kiedy tylko przekraczasz próg jej mieszkania, znowu czujesz się jak dziecko.
Za każdym razem, gdy odwiedzam mamę w jej mieszkaniu w Lublinie, mam wrażenie, że czas się cofnął. Czuję się tak, jakbym właśnie wróciła ze szkoły. W kuchni czeka talerz domowej zupy, a ja, jak dawniej, marudzę, że nie mam na nią ochoty i wolałabym coś słodkiego. Dziś, z perspektywy czasu, wstyd mi, że tak często kręciłam nosem. Ten domowy rosół to było prawdziwe ciepło i miłość.
Tęsknię za wieczorami, gdy mama wracała z pracy, a my siadałyśmy razem przy stole i rozmawiałyśmy. Pamiętam, że choć nie miała pieniędzy na korepetycje, to nigdy nie zostawiała mnie z problemami – sama pomagała mi w nauce. Przy niej zawsze czułam się bezpieczna, zaopiekowana, kochana.
Dziś coraz częściej łapię się na myśli, że powinnam dzwonić częściej. I odwiedzać ją też. Ale życie biegnie – praca, mąż, obowiązki, siłownia, spotkania, zmęczenie… I znowu minął dzień, tydzień, dwa – bez telefonu. Kiedy w końcu dzwonię, słyszę radość w jej głosie. Nie robi mi wyrzutów. Ale ja czuję, jak bardzo jej mnie brakuje.
Głos redakcji:
Mama często powtarza, że tęskni za czasami, kiedy byłam mała. Mówi, że wtedy nie miała dla mnie tyle czasu, ile chciała. Po rozwodzie z tatą wszystko spadło na nią – praca, rachunki, dom. Dziś żałuje, że nie mogła poświęcać mi więcej uwagi. Dzieci szybko dorastają i odchodzą. To naturalny bieg rzeczy.
Mama podziwia obecne młode mamy – te z pokolenia jej córek. Mówi, że kiedyś dzieci rodziło się „bo tak wypadało”. W latach 90. nikt nie rozmawiał o świadomym rodzicielstwie. Kochano dzieci, oczywiście, ale wszystko było bardziej surowe, prostsze. Dziś matki są bardziej obecne, uważne, delikatne. I dobrze.
To są przemyślenia mojej mamy. A ty? Kiedy ostatnio odwiedziłeś swoich rodziców? Czy na pewno robisz dla nich wystarczająco dużo, póki jeszcze możesz?
Bo kiedyś, za kilka lat, bardzo zatęsknisz za tym numerem, który dziś jeszcze możesz wybrać.
