Syn pracuje na dwa etaty, a jego żona… siedzi mu na karku i domaga się wakacji w Grecji

Niedawno przyszła nawet pożyczkę ode mnie wziąć. Wtedy powiedziałam: dość.

Młode małżeństwo — kredyt na mieszkanie, potem kolejny na remont i meble. Kacper ledwo zipie, pracuje na dwa etaty, żeby utrzymać rodzinę i spłacać długi. Patrycja — jego żona — siedzi na urlopie macierzyńskim, ale żyje, jakby była księżniczką na wakacjach.

Tylko że żadnych wakacji nie ma. A ona urządza sceny:

— Ile jeszcze mam czekać? Obiecałeś mi Grecję! Ciągle tylko wymówki — raz pandemia, raz remont, raz kredyty! Ja urodziłam dziecko, wyczerpałam się psychicznie i fizycznie. Należy mi się odpoczynek!

Kacper próbuje ją uspokoić:
— Grecja to luksus, na który nas nie stać. Jak już, to możemy pojechać nad Bałtyk.

Na co ona:
— Nie chcę nad Bałtyk. Chcę do Grecji! Możesz pożyczyć od swoich rodziców.

Tyle że my — jego rodzice — mamy swoje plany. Odkładaliśmy na nowy samochód. I nie mamy zamiaru rezygnować z oszczędności tylko dlatego, że synowa wymarzyła sobie hotel z widokiem na morze.

— Może lepiej niech pojedzie do babci na wieś, odpocznie taniej i realniej — mówi mój mąż. — Całe życie nie przepracowała ani dnia, a zachowuje się, jakby miała własny pałac. Nawet dziecko oddała matce pod opiekę, sama już hotel sobie wybrała — oczywiście z wyższej półki.

A mój syn? Obraża się, że nie chcemy dać im pieniędzy.
— Serio, Kacper? Jeśli Patrycja się obrazi i odejdzie, to może… i lepiej.
Ja ciebie wychowałam, pracowałam całe życie, i jakoś nigdy nie żądałam od twojego ojca zagranicznych wakacji.

I teraz niech mi ktoś powie, że teściowa nie ma racji.

Spread the love