Kiedy dowiedzieliśmy się z mężem, że szwagierka zamierza budować dwupiętrowy dom, bardzo się z niej cieszyliśmy. Ale gdy usłyszeliśmy o teściowej – było nam ogromnie przykro

Moja teściowa, pani Krystyna Nowak, jakiś czas temu kupiła działkę budowlaną w naszej miejscowości. Przyszła do nas i poprosiła mnie oraz męża, żebyśmy zapłacili za nią tę kwotę, a ona później wszystko nam odda. Obiecała spłacać dług co miesiąc, oddając nam połowę swojej emerytury.

Z Piotrem zgodziliśmy się, bo była to równowartość jednej naszej wspólnej pensji, a pieniądze akurat wtedy mieliśmy odłożone. Poza tym teściowa była zawsze osobą porządną, więc nie mieliśmy wątpliwości, że odda.

Pani Krystyna zabrała pieniądze i szybko zabrała się za formalności.

Jak obiecała, tak zrobiła: regularnie i uczciwie oddawała nam pożyczone pieniądze. Cały dług spłaciła w ciągu roku, co bardzo nam się spodobało i utwierdziło w przekonaniu, że dobrze postąpiliśmy.

Kiedy oddała ostatnią ratę, serdecznie nam dziękowała, mówiąc, że takich dzieci jak my ze świecą szukać i że wyciągnęliśmy ją z tarapatów.

Kilka miesięcy temu dowiedzieliśmy się jednak, że siostra Piotra, nasza szwagierka Marta, zamierza budować na tej działce spory dwupiętrowy dom.

Szczerze mówiąc, bardzo się tym rozczarowaliśmy, bo okazało się, że teściowa niemal od razu przepisała tę ziemię na córkę.

Nie mogę sobie tego wyobrazić – jak mogła tak postąpić wobec nas? Przecież ma dwoje dzieci. To naprawdę niesprawiedliwe.

Rozumiem, że działka została kupiona za jej własne pieniądze – choć my pożyczyliśmy jej 18 tysięcy złotych – ale przecież jej te pieniądze uratowały w tamtym momencie! Wsparliśmy ją wtedy, gdy naprawdę tego potrzebowała.

Od tamtej pory nie utrzymujemy z panią Krystyną bliższych kontaktów. Niedawno sama do nas zadzwoniła – rozmawiała, jakby nic się nie stało, zaprosiła nas na swoje urodziny.

I teraz sami nie wiemy, co robić: iść czy nie iść? W końcu to matka, a działka była jej własnością i formalnie nie mamy do niej żadnych roszczeń. Ale żal i rozgoryczenie nie dają nam spokoju.

Czy rzeczywiście postąpiła właściwie?

Spread the love