Mama, Darek i jego żona jeszcze przez jakieś czterdzieści minut szeptali coś w kuchni. Potem wyszli, a mama weszła do mnie i jeszcze raz próbowała mnie przekonać do zamiany mieszkania. Nie udało jej się. Westchnęła ciężko i powiedziała: – I tak się przeprowadzimy, czy ci się to podoba, czy nie! Wtedy… schowałam jej dowód osobisty. Tak, wiem – to nieładne. Ale nie miałam wyjścia

Niedawno mój brat Darek ogłosił nam z mamą radosną nowinę – niedługo zostanie ojcem. On i jego żona, Weronika, poprosili więc mamę o zamianę mieszkania. Stwierdzili, że skoro mają mieć dziecko, to wypadałoby, by urodziło się w ich mieszkaniu, a nie w wynajmowanym.

– A co, zapracować na własne mieszkanie i tam rodzić – nie łaska? – zapytałam.

– Oksana, przecież po co nam trzy pokoje? Młodej rodzinie przyda się mieszkanie, a nam wystarczy kawalerka – odpowiedziała za nich mama, zanim Weronika i Darek zdążyli cokolwiek powiedzieć.

– A jak ja urodzę? Będziemy we trzy w kawalerce siedzieć? – nie dawałam za wygraną.

– A nie pomyślałaś, że to będą twoje problemy? – rzuciła wyniośle Weronika.

– Aha. Czyli twoje dziecko to problem mojej mamy, a moje – już tylko mój? Tak to rozumiem?

– Nie o to mi chodziło… Chciałam powiedzieć, że jak będziesz mieć dziecko, to wtedy pomyślisz, gdzie będziecie mieszkać. Może trafisz na faceta z mieszkaniem – dodała z udawaną troską Weronika.

– Mamo, jestem przeciwna! Darek to dorosły facet – niech bierze kredyt!

– Oksanka, ale ja tej zamiany nie robię ot tak. Tam będzie mieszkać mój wnuczek albo wnuczka!

– A ja jestem twoją córką! I jeśli będę miała dziecko, to nikt ci nie zabroni się z nim widywać, nawet po rozwodzie. A jak oni się rozstaną, to Darek wróci do nas – do tej waszej kawalerki. I nie zobaczysz ani wnuka, ani mieszkania! Mamo, jak ty tego nie widzisz?!

Odeszłam do swojego pokoju. A mama jeszcze przez jakiś czas szeptała coś z Darkiem i Weroniką. Potem wyszli. Mama wróciła do mnie i po raz kolejny próbowała mnie przekonać do zamiany. Nie udało się. Westchnęła ciężko i powiedziała:
– I tak się przeprowadzimy, czy ci się to podoba, czy nie!

Wtedy… schowałam jej dowód osobisty.

Nie było to uczciwe, ale to był jedyny sposób, żeby zyskać na czasie. Weronika już zachowywała się, jakby codziennie przychodziła „do pracy” – przynosiła mamie ogłoszenia o zamianie mieszkania. W każdej wersji: im dwupokojowe, nam z mamą – kawalerka lub pokój w akademiku, na co starczy.

Doszło do tego, że zaczęli pokazywać nasze mieszkanie potencjalnym kupcom. Jeden z nich był gotów zapłacić od ręki. Ale… nie udało się – mama „zgubiła” dowód. A zanim wyrobiła nowy, sytuacja się zmieniła.

Czasem Darek przychodził z Weroniką. I nie wyglądał na szczęśliwego z powodu nadchodzącej zamiany. Gdy mama i Weronika kolejny raz analizowały plany przeprowadzki, Darek zapytał mnie:

– Ty naprawdę myślisz, że my się rozwiedziemy?

– A ile masz lat? 32? Pomyśl, ilu twoich znajomych rozwiodło się w ciągu ostatnich dwóch–trzech lat? I ilu z nich wyleciało z walizką i skarpetkami w rękach? Popatrz na Iwana – oddał mieszkanie żonie, teraz ona mieszka tam z nowym facetem i rodzi dzieci, a on wynajmuje klitkę, bo na swoje jeszcze nie uzbierał. A twoja Weronika? Sam dobrze wiesz, jaka jest. Myśli tylko o sobie.

– Wiem… Ale Weronika powiedziała, że nie będzie rodzić, jeśli będziemy wynajmować mieszkanie. A może by tak obie nieruchomości przepisać na mamę?

Bierzemy z Weroniką kredyt, mieszkamy u mamy, a nasze mieszkanie wynajmujemy. Co myślisz?

Ten pomysł bardzo mi się spodobał. Wreszcie brat pomyślał trzeźwo.

– Oczywiście, że to lepsze rozwiązanie, Darku. Trzy mieszkania w rodzinie to lepiej niż dwa. A jakby co – będziecie mogli się rozdzielić.

– Porozmawiam z Weroniką.

Tydzień później Darek wrócił do domu z walizką. Weronika nie zgodziła się przepisać mieszkania na teściową, odmówiła kredytu i wspólnego spłacania rat.

Rozumiem ją – łatwiej jest przyjść na gotowe niż budować coś wspólnie. Ale gdyby mnie ktoś zaproponował taki układ – złapałabym obiema rękami.

W trakcie rozwodu Weronika tylko potwierdziła, że miałam rację. W sądzie wywalczyła nawet samochód, który Darek dostał od wujka na ślub.

A dziecko? Okazało się, że wszystko było zmyślone – tylko po to, by szybciej dostać mieszkanie.

Mama oczywiście w to nie wierzy. Uważa, że to moja wina, że jej syn się rozwiódł i nie będzie mieć wnuków. Za wszystkie moje „intrygi” wyrzuciła mnie z domu. Darek próbował mnie bronić, ale bez skutku.

A mimo to wiem, że zrobiłam słusznie. Gdyby Weronika była inną kobietą – nawet bym się nie odezwała. Mieszkali przecież z nami na początku związku. Znałam ją już wtedy bardzo dobrze.

Później, kiedy sama postanowiła się wyprowadzić na wynajem, wszystkim mówiła, że „teściowa ją wyrzuciła”.

Mama uważa, że gdybym się nie wtrąciła, miałaby wnuka. Jasne, miałaby… A Darek zostałby z niczym, a Weronika żyłaby sobie szczęśliwie w cudzym mieszkaniu, które dostała za darmo. I moja mama wnuka pewnie by nawet nie zobaczyła.

Spread the love