Przyszłam w odwiedziny do syna i przypadkiem usłyszałam rozmowę synowej z jej matką

Matka, niezależnie od tego, czy jest w sile wieku, czy na emeryturze, zawsze będzie troszczyć się o swoje dziecko. Kiedy dzieci dorastają, rodzice często spodziewają się, że ich pociechy osiągną wielkie rzeczy, bo przecież poświęcili im całą swoją młodość, dbając o ich rozwój i wychowanie.

Rzeczywistość bywa jednak inna. Rodzice starają się stworzyć dziecku jak najlepsze warunki, spełniają jego potrzeby, ale to nie oznacza, że syn zostanie milionerem ani że córka stanie się słynną baletnicą tylko dlatego, że ich własne marzenia nie spełniły się w młodości. Często, nieświadomie, porównują swoje dzieci do innych – i to staje się fatalnym błędem, który może osłabić rodzinne więzi.

Samotne macierzyństwo i trudna młodość

Elżbieta wychowywała syna sama. Gdy dowiedziała się, że jest w ciąży, jej partner zniknął bez śladu. Tak często bywa. Mężczyźni boją się odpowiedzialności, boją się nie sprostać roli ojca. Paradoksalnie, stają się złymi ojcami właśnie wtedy, gdy opuszczają bezbronną kobietę z niemowlęciem na rękach.

„Mieszkaliśmy w dwupokojowym mieszkaniu mojej mamy w Gdańsku. Nie miałam czasu ani ochoty na nowe związki. Musiałam wspierać mamę i jednocześnie wychować syna. Zarabiałam niewiele, ale zawsze starałam się kupić Jakubowi coś smacznego, rezygnując z własnych potrzeb.

Dobrze, że mama czasem jeździła na wieś – przywoziła nam przetwory, orzechy i jabłka z sadu. Nie żyliśmy bogato, ale za to w zgodzie. Jakub był mądrym chłopcem, uczył się pilnie, wiedząc, że nie mamy pieniędzy na studia. Na szczęście dostał się na Uniwersytet Gdański na bezpłatne miejsce.

Kiedy znalazł pracę dorywczą, zrobiło się trochę lżej. Wkrótce oznajmił, że chce się ożenić: ‘Bardzo ją kocham’ – powiedział. Nie byłam zachwycona tą decyzją, bo znali się z Magdą dopiero pół roku. Ale kiedy wzięli ślub i wynajęli mieszkanie w Sopocie, zobaczyłam, że tworzą dobrą rodzinę. Magda była inteligentną i pracowitą dziewczyną, wspierała swoją mamę we wszystkim. Naprawdę pasowali do siebie.”

Przypadkowa rozmowa, która zmieniła wszystko

Z jakiegoś powodu Magda nie lubiła odwiedzać Elżbiety. To Jakub wpadał częściej, tłumacząc, że jego żona jest przemęczona pracą i działalnością charytatywną. „Rzadko bywa w domu, dlatego też rzadko do ciebie przychodzi” – mówił.

Początkowo Elżbieta czuła się dotknięta, ale potem przywykła. Nawet gdy nadszedł czas emerytury, postanowiła nadal pracować, bo wiedziała, że jej świadczenia będą niewielkie. Nigdy nie oczekiwała wsparcia finansowego od syna. „To niepotrzebne” – myślała. „Młode małżeństwo dopiero buduje swoje życie, nie powinni wydawać pieniędzy na rodziców. Czego my, starsi ludzie, potrzebujemy?”

Pewnego dnia Elżbieta wpadła do syna na herbatę. Kiedy była w kuchni, przypadkiem usłyszała rozmowę Magdy z jej matką przez telefon.

„Mamo, zrobiłam przelew na rachunki. Wiem, że miałaś dodatkowe wydatki, więc nie martw się, damy sobie radę.”

Nagle Elżbietę przeszedł zimny dreszcz. Matka Magdy również była emerytką, tak jak ona. Były w identycznej sytuacji. Ale jej synowa regularnie pomagała swojej mamie, płaciła jej rachunki, wspierała finansowo.

Elżbieta nagle przypomniała sobie swój ostatni jubileusz. Dostała od syna zestaw filiżanek do herbaty. Natomiast jej „swaćka” – nową pralkę.

I wtedy coś w niej pękło.

Czy rodzic nie zasługuje na pomoc?

Elżbieta kiedyś myślała, że zapisze rodzinny dom synowi, aby miał dobry start w życiu. Teraz zaczęła się zastanawiać: „A jeśli go sprzedadzą, żeby jeszcze bardziej pomóc matce Magdy? A kto wtedy pomoże mnie?”

Rodzice często zadają sobie pytanie: dlaczego cudze dzieci są bardziej troskliwe, a nasze nie interesują się naszym losem?

Odpowiedź jest prosta: to kwestia wychowania.

Ci, którzy nauczyli swoje dzieci otwartości, komunikacji i wsparcia, częściej mogą liczyć na ich pomoc.

Żyć niezależnie czy przyjąć wsparcie?

Elżbieta tak długo powtarzała sobie, że „nie wypada” brać pieniędzy od syna, że zaczęła w to wierzyć. Ale teraz czuła się rozczarowana. Z jednej strony chciała być samodzielna. Z drugiej – zobaczyła, że mogło być inaczej.

Może powinna porozmawiać z Jakubem? Może wcale nie uznałby tego za problem?

Często ludzie sami komplikują sobie życie, myśląc: „To nie wypada”, „Co powiedzą inni?”. Ale jeśli nie można być szczerym wobec własnych dzieci, to wobec kogo?


Czy warto dusić w sobie żal?

Elżbieta zaczęła zastanawiać się, co robić dalej. Nie chciała kłótni ani wyrzutów sumienia. Ale może powinna choć raz otworzyć się przed synem i powiedzieć, co czuje?

Bo prawdziwa rodzina to nie tylko więzy krwi. To także troska, wsparcie i wzajemne zrozumienie.

Spread the love