Zostałam sama w wieku 64 lat, bo mąż odszedł do 30-latki. Nie wybaczyłam zdrady i złożyłam pozew o rozwód
Niedawno skończyłam 64 lata i rozwiodłam się z mężem. Chcę opowiedzieć, jak do tego doszło.
Z moim mężem, Krzysztofem, byłam w małżeństwie przez 20 lat. Mamy dzieci, wnuki – jeszcze malutkie, ale już część naszej rodziny.
Nasza duża rodzina żyła, jak mi się wydawało, harmonijnie i spokojnie. Kłótnie były tak rzadkie, że nasze dzieci nawet nie pamiętają, kiedy ostatnio byłam obrażona na ich ojca.
Jednak pewnego dnia zauważyłam niepokojącą zmianę. Zrozumiałam, że czas bić na alarm.
Krzysztof przestał patrzeć mi w oczy. Wcześniej zawsze rozmawialiśmy, patrząc sobie uważnie w twarz. Teraz tego nie było. Unikał kontaktu wzrokowego. Unikał MNIE!
Zmartwiłam się o nasze małżeństwo i zaczęłam dzwonić do wszystkich jego znajomych, żeby dowiedzieć się, czy nic mu się nie stało.
Żaden z nich nie podał mi jednoznacznej odpowiedzi. Postanowiłam więc znaleźć numer jego przyjaciela z dzieciństwa, z którym sama nie miałam kontaktu. Znalazłam go przez wspólne znajomości.
Zadzwoniłam, ale nie powiedziałam, że jestem żoną Krzysztofa. Przedstawiłam się jako koleżanka. Zapytałam, czy wie, gdzie obecnie jest Krzysztof.
Odpowiedział mi krótko: “Pojechał do swojej kobiety”. Te słowa mną wstrząsnęły.
Któregoś dnia, gdy Krzysztof wrócił późno do domu, powstrzymałam się od awantury. Skandal zrobiłam rano. Po długiej rozmowie wyszło na jaw, że zdradzał mnie z młodszą kobietą… Miała 30 lat. Młoda i atrakcyjna.
Natychmiast oskarżyłam go o brak szacunku do naszej rodziny i niewdzięczność. Złożyłam pozew o rozwód i wyrzuciłam go z domu.
Niech teraz mieszka ze swoją kochanką… Minęły trzy miesiące od rozwodu i podejrzewam, że mój były mąż już rozstał się z tamtą kobietą. Ale ja mam swój honor i nigdy nie wybaczę zdrady!
