Maria, gdzie jesteś? Przyjechałam, a ciebie nie ma w domu – moja młodsza siostra Anna nigdy nie wyróżniała się dobrymi manierami ani uprzejmym sposobem rozmowy, więc bez zbędnych wstępów od razu zaczęła od pretensji. – Jestem w parku, spaceruję z dzieckiem – odpowiadam. – A dlaczego pytasz? Co się stało? – To ja chciałam ciebie zapytać, co się stało? Nie mogę otworzyć drzwi moim kluczem! – oznajmiła mi siostra. – Jakim jeszcze twoim kluczem? To moje mieszkanie – mówię jej, i nagle zdaję sobie sprawę, że muszę natychmiast wracać do domu

Maria, gdzie jesteś? Przyjechałam, a ciebie nie ma w domu – moja młodsza siostra Anna nigdy nie wyróżniała się dobrymi manierami ani uprzejmym sposobem rozmowy, więc bez zbędnych wstępów od razu zaczęła od pretensji.

– Jestem w parku, spaceruję z dzieckiem – odpowiedziałam. – A czemu pytasz? Coś się stało?

– To ja chciałam cię zapytać, co się stało? Nie mogę otworzyć drzwi swoim kluczem! – oznajmiła mi siostra.

– Jakim jeszcze swoim kluczem? To moje mieszkanie – powiedziałam, czując, że zaczynam się denerwować.

– Mieszkanie należy do mamy, tak w ogóle. Wracaj szybko, musimy to wyjaśnić – powiedziała spokojnie Anna.

Po piętnastu minutach byłam już na ósmym piętrze. Przed drzwiami mojego mieszkania, siedząc na walizkach, czekała siostra.

– No i gdzieś ty była? Czemu tak długo? – rzuciła mi z wyrzutem.

– Anna, ciszej, obudzisz dziecko. Wchodź – powiedziałam, czując, jak ogarnia mnie niepokój. Wiedziałam, że obrazek, który zobaczyłam przed drzwiami, nie wróży mi niczego dobrego.

Położyłam moją trzyletnią córeczkę do łóżeczka w jej pokoju, zamknęłam drzwi i poszłam do kuchni, gdzie czekała siostra.

– Maria, odeszłam od męża. Dlatego na jakiś czas zamieszkam tutaj – oznajmiła mi Anna.

– Jak to zamieszkasz tutaj? To moje mieszkanie, mam rodzinę, męża, małe dziecko. Gdzie jeszcze ty się zmieścisz?– zapytałam zdezorientowana.

– Nie, to nasze mieszkanie, i ja tu zamieszkam. Powiedz mi, gdzie mam spać? – Anna zaczęła rozkładać swoje rzeczy.

Wskazałam jej kanapę w kuchni, ale ona skrzywiła się, mówiąc, że tam spać nie zamierza. Nie miała jednak wyboru – mieszkanie miało dwa pokoje: w jednym spaliśmy z mężem, w drugim było dziecko.

– Możecie zabrać dziecko do waszego pokoju – zaproponowała Anna.

– Artur musi się wyspać, rano idzie do pracy – wyjaśniłam, dlaczego ten plan nie wchodzi w grę. Anna musiała się z tym pogodzić.

Przewidywałam, że może dojść do takiej sytuacji, ale ufałam uczciwości mojej siostry. Widać niepotrzebnie – teraz wszystko stało się dla mnie jasne.

Nas z Anną mama wychowywała sama, mieszkałyśmy w dwupokojowym mieszkaniu. Po skończeniu szkoły obie wyjechałyśmy do miasta wojewódzkiego na studia, a mama przez kilka lat mieszkała sama.

Później wróciłam, bo wyszłam za mąż. Wspólne życie z mamą nie trwało jednak długo, bo niestety zmarła nagle. Wtedy obie z siostrą zostałyśmy spadkobierczyniami – mieszkanie mamy przypadło nam po połowie.

– Nie zamierzam wracać do domu, więc możesz wykupić moją część – oznajmiła mi pewnego dnia Anna.

Spotykała się wtedy z chłopakiem, planowali wspólne życie i chciała, żebym zapłaciła jej za jej połowę – wtedy całe mieszkanie byłoby moje, a ona mogłaby dołożyć się do wspólnego mieszkania z narzeczonym.

Wydawało mi się to logiczne, bo i tak nie dałybyśmy rady mieszkać razem. Był tylko jeden problem – ja i mój mąż nie mieliśmy wystarczających oszczędności, by wypłacić jej całą kwotę. Musieliśmy wziąć duży kredyt, żeby spłacić Annę. Ale nawet to nie wystarczyło.

Oddaliśmy Annie 75% należnej sumy i umówiliśmy się, że resztę spłacimy w ciągu roku, stopniowo. Siostra się zgodziła, ale oznajmiła, że formalnie przeniesiemy własność dopiero wtedy, gdy dostanie całą kwotę.

Anna wzięła pieniądze i zainwestowała je we wspólne mieszkanie ze swoim przyszłym mężem. Dopiero potem wzięli ślub.

Jej małżeństwo nie przetrwało, a kiedy postanowiła odejść od męża, okazało się, że mieszkanie było zapisane na niego jako majątek sprzed ślubu, więc Anna nie miała do niego żadnych praw.

I tak, z kilkoma walizkami, w których zmieściło się całe jej życie, wróciła do mnie. Była święcie przekonana, że to mieszkanie należy także do niej.

Co ja mam teraz zrobić? Kilka dni wspólnego mieszkania z siostrą stało się nie do zniesienia – mój mąż jest wściekły, bo czuje się niekomfortowo, mając w domu obcą osobę. Anna z kolei złości się, że rano wszyscy przeszkadzają jej spać – przecież idziemy na kuchnię, a moje dziecko nie daje jej spokoju.

Już nie daję rady, czuję, że jeśli coś się nie zmieni, to przez siostrę moja rodzina się rozpadnie. Ale co mam zrobić – nie mam pojęcia.

Spread the love