– Ubierałem ją, kupowałem buty i zaakceptowałem jej dziecko jak własne, a ona jest taka niewdzięczna! – mówi niemal ze łzami w oczach Andrzej. – Były mąż zabierał ją tylko do sklepu spożywczego, i to po to, żeby nosiła torby do domu, a ja ją utrzymuję, niczego jej nie odmawiam i jeszcze jestem tym złym. Niech idzie, ale gdzie ona jeszcze znajdzie kogoś takiego jak ja?

Zostałem nazwany sknerą, i to zupełnie niesprawiedliwie! Teraz nie wiem, co robić dalej.

Mam ukochaną kobietę. Ale była wcześniej mężatką i ma dziecko z pierwszego małżeństwa. Nie mam nic przeciwko jej synowi, ale to przecież nie oznacza, że musimy wszędzie go ze sobą zabierać.

Zaczęliśmy się spotykać, ale o dziecku powiedziała mi dopiero po sześciu miesiącach. Ani słowa wcześniej. Dlaczego? Jeśli jesteś tak uczciwa, po co było to przede mną ukrywać?! Ale nie o to chodzi. Naprawdę polubiłem tego chłopca. Stał się dla mnie jak młodszy brat.

Moi rodzice też go zaakceptowali. Traktują go jak własnego wnuka. Mam wrażenie, że chłopiec nawet zaczął częściej się uśmiechać, odkąd spędza z nami czas. Wygląda na to, że nigdy wcześniej nie poświęcano mu tyle uwagi. Ogólnie rzecz biorąc, stał się naszą wielką rodzinną radością.

Miałem okazję kupić w promocyjnej cenie wycieczkę nad morze. Mimo rabatu suma była dość duża, więc wziąłem wyjazd dla dwóch osób. Tym bardziej, że moi rodzice niedawno zabrali chłopca na kilka dni nad jezioro, więc nie powinien czuć się pokrzywdzony. Zaproponowałem, żeby został pod opieką babci i dziadka, a my moglibyśmy spędzić trochę czasu razem, za granicą.

Ale reakcja ukochanej mnie zaniepokoiła. Kiedy zobaczyła bilety, podskoczyła z radości. Ale gdy przeczytała, że są tylko dla dwojga – jej twarz się zmieniła. Pojawiły się łzy. Zaczęła obrzucać mnie nieprzyjemnymi epitetami i na końcu powiedziała, że tak postępują tylko skąpcy, po czym rzuciła bilety.

Nie będę się przechwalał, ale kiedy poświęcasz komuś tyle czasu i uwagi, starasz się, by jego życie było jak najpiękniejsze, nie spodziewasz się takiej reakcji. Czyli jej były mąż, który zabierał ją tylko na zakupy, gdzie sama musiała dźwigać torby, był wspaniałym człowiekiem. A ja, który ubierałem ją od stóp do głów w nowe, piękne rzeczy, zaakceptowałem jej dziecko jak swoje – jestem tym złym. Nie mieści mi się to w głowie.

Teraz nie wiem, jak się zachować. Nie mogę po prostu tego zignorować. Próbować jej tłumaczyć, że nie ma racji? Czy to w ogóle ma sens? Jeśli ktoś nie potrafi realnie ocenić sytuacji, to o czym z nim rozmawiać?!

Na razie nie mówię o tym rodzicom. Sam nie mogę zdecydować, jak się do tego odnieść. Za tydzień mamy wyjechać na wakacje. Dziewczyna zachowuje się kompletnie nieprzewidywalnie. Przestała odbierać moje telefony. Nie pozwala mi widywać dziecka.

Wiecie co, szczerze mówiąc, jest mi to już obojętne. Jeśli chce zakończyć nasz związek, niech tak będzie. Tylko czy znajdzie jeszcze kogoś takiego jak ja, kto pokocha i ją, i jej syna?! Wątpię! Niewielu mężczyzn zdecyduje się wychowywać nieswoje dziecko, jeśli nie pokochają go tak, jak ja!

Spread the love