Mój syn już drugi rok próbuje odzyskać swoją byłą żonę, którą sam porzucił. Już nawet nic mu nie mówię, po prostu obserwuję wszystko z boku.

Wszystko u nich było w porządku, dopóki nie przyszedł czas urlopu macierzyńskiego. Wiktoria podczas ciąży bardzo przytyła. Było mi jej szczerze żal, bo doskonale ją rozumiałam. Moja druga ciąża też była trudna, również bardzo przybrałam na wadze i czułam się ze sobą fatalnie.

Starałam się więc wspierać Wiktorię, a synowi w porę dawałam reprymendy, gdy zaczynał narzekać. Mężczyźni nie rozumieją, że ciąża to nie jest łatwy spacer. A jeśli ciąża jest trudna, to życie może zamienić się w prawdziwe piekło.

Ja, moja córka i synowa mamy do dziś świetne relacje. Wiktoria to bardzo mądra dziewczyna, piękna, gospodarna, a do tego kochała mojego mało rozgarniętego syna, który tego nie docenił.

Kiedy urodziło się dziecko, staraliśmy się pomagać synowej. Najpierw ja wzięłam dwa tygodnie urlopu, potem córka. Wiktoria musiała zająć się swoim zdrowiem, bo miała szwy, jakieś wewnętrzne komplikacje, a do tego szalały hormony.

Mój syn prawie w ogóle się nie angażował, wiecznie usprawiedliwiał się „nie wiem, nie umiem”. Nawet nie próbował się nauczyć! Kilka razy porządnie się z nim pokłóciłam, bo było mi za niego po prostu wstyd.

– Jesteś ojcem czy wyszedłeś się tylko przewietrzyć? Dlaczego tylko twoja żona zajmuje się dzieckiem? – próbowałam przemówić mu do rozsądku.

A on mi na to: „Ja pracuję, to ona siedzi na urlopie macierzyńskim”. Najchętniej dałabym mu w łeb! Przecież ona nie tylko siedzi z dzieckiem, ale też sprząta, gotuje, robi zakupy. To wszystko wymaga sił i czasu.

Ale syn zbyt mocno w siebie uwierzył. Nie słuchał mnie, zbywał siostrę, żonę ciągle krytykował.

A kiedy niby miała się sobą zająć? Jej doba też miała tylko dwadzieścia cztery godziny. Zresztą, nie wszystko zależało od niej. Jeśli organizm jest rozregulowany i lekarze nie mogą pomóc, to choćby nie jadła i smarowała się kremami od rana do nocy – nic by to nie dało.

Nie wiem, jak Wiktoria nigdy nie przywaliła mu patelnią za te słowa. Ale znosiła to, starała się, poszła na siłownię, żeby wrócić do formy, ale to przecież nie była kwestia samej wagi.

Syn stwierdził, że taka żona nie jest mu potrzebna, i zażądał rozwodu. Synowa popłakała, ale poszła i wszystko podpisała. Cała rodzina była w szoku z powodu jego decyzji. Syn usłyszał od wszystkich gorzką prawdę, a my wspieraliśmy Wiktorię, bo zostać samą z rocznym dzieckiem to ogromne wyzwanie. Tym bardziej że jest sierotą i nie ma nikogo, kto by jej pomógł. Na szczęście miała swoje mieszkanie.

Ja i mój mąż zmusiliśmy ją, żeby wystąpiła o alimenty nie tylko na dziecko, ale też na siebie. Syn początkowo się oburzał, ale potem ojciec z nim porozmawiał.

Oczywiście wnuka nie zostawiliśmy. Widzieliśmy się regularnie, zabieraliśmy go na weekendy, żeby Wiktoria mogła odpocząć. Tylko syn trzymał się z daleka i z dzieckiem nie miał kontaktu. Był zajęty budowaniem nowego życia.

A Wiktoria w końcu uporała się ze zdrowiem: dobrano jej odpowiednią terapię, dietę, zalecenia, i zaczęła szybko chudnąć oraz pięknieć. Przez dwa lata intensywnie pracowała nad sobą, stosowała się do zaleceń lekarzy, robiła badania, chodziła na konsultacje – i to wszystko przyniosło efekty.

Synowa wypiękniała niesamowicie. Wróciła do pracy, zmieniła styl – nowa fryzura, nowy sposób ubierania się. Nigdy wcześniej nie była brzydka, ale teraz po prostu rozkwitła.

I co śmieszne – zauważył to mój syn. Spotkał ją, gdy przyszła po syna, osłupiał na jej widok i nagle zapałał chęcią, by ją odzyskać. Tylko że Wiktoria zupełnie go nie potrzebuje – wie już wszystko o jego zgniłym wnętrzu.

A syn chodzi za nią drugi rok jak zaczarowany, wysyła kwiaty, zaprasza gdzieś, nagle postanowił nawiązać kontakt z dzieckiem. Ale Wiktoria, choć nie zabrania mu widywać się z synem, sama nie chce z nim mieć nic wspólnego. I dobrze robi.

Ona znajdzie sobie kogoś lepszego, a taki skarb jak ona drugi raz w ręce mojego syna nie trafi. Teraz niech sobie chodzi i gryzie się w łokcie.

Spread the love