Zawsze wiedziałam, że moja mama nigdy nie przeoczy żadnego szczegółu. Zawsze podziwiałam jej uwagę na detale. A kiedy przeszła na emeryturę i miała zbyt dużo wolnego czasu, zaczęła obserwować sąsiadów
Zawsze wiedziałam, że moja mama nigdy nie przeoczy żadnego szczegółu. Zawsze podziwiałam jej uwagę na detale. A kiedy przeszła na emeryturę i miała zbyt dużo wolnego czasu, zaczęła obserwować sąsiadów.
Mama przez całe życie pracowała jako nauczycielka. A w szkole nie można pozwolić sobie na utratę czujności i kontroli.
Mieszka niedaleko mnie, więc mogę odwiedzać ją codziennie. Ale ograniczam się tylko do środy i piątku.
Trzy lata temu mama przeszła na emeryturę. Święcie wierzyłam, że przy tak dużej ilości wolnego czasu jej czujność osłabnie i będzie mogła cieszyć się zasłużonym odpoczynkiem. Ale nic z tego…
Początkowo nie zwracałam uwagi na jej obserwacje, bo były wręcz banalne. Na przykład zauważyła, że sąsiadka wynosiła śmieci o siódmej rano, a potem wracała z torbą z zakupami.
– Pewnie znowu kupiła coś niepotrzebnego – mówiła mama z uśmiechem.
Na początku tylko się z tego śmiałam. Ale z każdym dniem jej obserwacje stawały się coraz bardziej szczegółowe i natarczywe. Doszło do tego, że zaczęła śledzić sąsiadów przez wizjer w drzwiach.
– Wiesz, Anna, wczoraj zauważyłam, że w mieszkaniu numer cztery nie wyprowadzili swojego psa – powiedziała pewnego dnia, zaparzając mi herbatę. – Najprawdopodobniej coś się stało. Muszę koniecznie to sprawdzić.
Pokręciłam tylko głową.
– Mamo, kto przy zdrowych zmysłach martwiłby się tym, że sąsiedzi zapomnieli wyprowadzić psa? Przestań zajmować się takimi głupotami.
Podczas kolejnej wizyty mama znowu podzieliła się swoimi spostrzeżeniami:
– Sąsiedzi wynosili jakieś duże torby z mieszkania. Coś kombinują, mówię ci!
Tylko się roześmiałam.
Kilka dni później opowiedziała mi coś nowego:
– Anna, nie uwierzysz! Widziałam, jak jakiś brodaty mężczyzna wszedł do mieszkania tych sąsiadów z torbami i do tej pory nie wyszedł.
– Mamo, może wynajęli albo sprzedali mieszkanie? Różne rzeczy się zdarzają.
Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. W głębi duszy liczyłam, że w końcu się uspokoi.
– Ależ ty jesteś naiwna! Nic nie rozumiesz! To nie jest przypadek! – upierała się mama.
W tym momencie poczułam, że jej śledzenie sąsiadów zaczyna przekraczać wszelkie granice rozsądku.
Z czasem zaczęłam dostrzegać, że jej obsesja na punkcie sąsiadów staje się powodem naszych sprzeczek. Mama ciągle omawiała życie innych z koleżankami.
Starałam się jej wytłumaczyć, że to nie jest dobre, ale tylko machała ręką.
– Po prostu dbam o naszą okolicę, trzeba być czujnym. W moim wieku nie można się rozluźniać. Sama zobaczysz, jak to jest, kiedy będziesz starsza.
Podczas kolejnej wizyty mama oznajmiła mi z poważną miną, że młoda sąsiadka Maja zachowuje się podejrzanie.
– Za często wychodzi w nocy. Jestem pewna, że coś tu nie gra. Dokąd może chodzić młoda dziewczyna po nocy? – powiedziała moja emerytka.
– Mamo, mam dość tego słuchania! Może pracuje w szpitalu i ma nocne dyżury? Dlaczego od razu jakieś podejrzenia?! Uważam, że powinnaś się czymś zająć, zamiast marnować czas na takie rzeczy.
– No pięknie! Ja dbam o porządek! Czemu ci to przeszkadza? Przeżyłam swoje i wiem, że porządne dziewczyny w nocy śpią w domu! – nie ustępowała mama.
– Dobrze, niech ci będzie. Ale na twoim miejscu wolałabym poczytać książkę albo wydziergać jakiś sweter. Znalazłabym sobie mnóstwo zajęć, ale na pewno nie zajmowałabym się takimi głupotami! – powiedziałam swoje.
Minęło kilka miesięcy. Nadal odwiedzałam mamę i za każdym razem raczyła mnie nowymi plotkami z całej okolicy.
Miałam tego dość, więc nie pytając jej o zdanie, zapisałam ją na kurs malarstwa. Najpierw się złościła, protestowała i twierdziła, że nigdzie nie pójdzie. Ale udało mi się ją namówić, by poszła chociaż na pierwsze zajęcia. I to zadziałało!
Nie wiem, co będzie dalej, ale na razie jej nowe hobby na jakiś czas odciągnęło ją od śledzenia sąsiadów.
