Prawie osiem miesięcy temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży — to nasze pierwsze dziecko. Pewnego dnia mama przyszła do nas w odwiedziny i poprosiłam ją, żeby przeprowadziła się do nas na jakiś czas i pomogła mi przy maluszku. Mama aż się ucieszyła i powiedziała, że przyjadą z tatą na cały rok, wynajmą swoje mieszkanie, a jeszcze i finansowo nam pomogą. Odpowiedziałam, że zapraszam tylko ją — bez taty. Mama zrobiła się sztywna i powiedziała, że sama nie przyjedzie, bo myślała, że jestem bardziej rozsądna

Tej nocy prawie w ogóle nie zmrużyłam oka. Cała sytuacja nie daje mi spokoju i wciąż nie widzę dobrego wyjścia.

Osiem miesięcy temu dowiedziałam się, że będziemy mieli dziecko. Po ślubie przeprowadziłam się do męża, do innego miasta. Z rodzicami mam dobre relacje, ale dojazd do nas zajmuje im prawie osiem godzin samochodem. A oni są już na emeryturze, coraz starsi, taka podróż to dla nich nie lada wyzwanie. Mimo to staramy się zobaczyć chociaż raz w miesiącu.

Kiedy byli u nas ostatnio, siedziałyśmy z mamą w kuchni i rozmowa zeszła na trudne początki jej macierzyństwa. Opowiadała, jak to była ze mną sama, jak czasem kompletnie nie wiedziała, co robić, a nikt nie mógł jej pomóc, bo swoich rodziców dawno już nie miała. Tak mnie tym poruszyła, że zaproponowałam jej, by po narodzinach naszego dziecka przyjechała do nas na chwilę, żeby mnie wesprzeć. To moje pierwsze dziecko, bardzo się boję, że będę bezradna.

Mama ucieszyła się ogromnie. Od razu powiedziała: „Oczywiście, przyjedziemy z tatą. Może nawet wynajmiemy nasze mieszkanie na rok, zamieszkamy u was i trochę wam pomożemy finansowo”.

Te słowa mnie kompletnie zbiły z tropu. Zapraszałam tylko mamę. I na pewno nie na rok. Proszę mnie źle nie zrozumieć — bardzo kocham tatę — ale mamy tylko dwa pokoje. Kiedy rodzice przyjeżdżają, robi się straszny ścisk, bo jeden pokój przechodni i każdy każdemu wchodzi w drogę. Tata jeszcze do tego wieczorami długo nie może zasnąć i ogląda telewizję. A co będzie, kiedy pojawi się noworodek?

Tata jest bardzo zaradny, to prawda. Potrafi i do sklepu wyskoczyć, i coś naprawić, jeśli trzeba. Ale od tego mam męża — on też potrafi. Poza tym tacie szybko się u nas nudzi i wtedy albo chce, żebym mu włączyła telewizor, albo namawia męża na „męskie posiedzenie” w garażu.

A ja nie chcę się jeszcze zajmować tatą, kiedy urodzi się dziecko! Chcę poświęcić cały swój czas maluszkowi — czekałam na to tyle lat. Mąż pracuje zdalnie, jest cały czas w domu, więc i on może pomagać. Chciałam tylko, żeby przyjechała mama — ona wie, jak kąpać dziecko, jak przewijać, jak uspokoić. I nagle mama oznajmia, że przyjedzie z tatą i to na cały rok.

Od razu jej powiedziałam, że potrzebuję tylko jej, i to jedynie na sam początek. Mama się obraziła i stwierdziła, że sama nie przyjedzie. Teraz zaczynam żałować, że tak to powiedziałam.

Nie wiem, czy dobrze zrobiłam. Może powinnam była zgodzić się na ich pomysł? Może powinnam pozwolić, by rodzice zamieszkali z nami ten rok?

Spread the love