Teściowa z jakiegoś powodu uznała, że to jej mieszkanie i zaczęła przychodzić do nas codziennie. Zdarzało się, że zostawała na noc – sama rozkładała sobie pościel w drugim pokoju i kładła się spać, nie pytając nikogo o zgodę. Pewnego dnia nie wytrzymałam i powiedziałam jej, żeby się zbierała, bo taksówkę już zamówiłam. Była w szoku i odpowiedziała, że wyjdzie stąd tylko razem ze swoim synem. Nie przypuszczałam, że Marek stanie po stronie mamy
Gdy skończyłam 25 lat, rodzice podarowali mi na urodziny mieszkanie. Nowe, po remoncie, dwa pokoje – byłam szczęśliwa. W tym samym czasie mama zaczęła nalegać, żebym poznała syna swojej koleżanki.
Marek był starszy ode mnie o sześć lat i, jak to mówiła mama, „już najwyższy czas, żeby się ustatkował”. Szybko nas ze sobą zapoznano, a jeszcze szybciej wzięliśmy ślub. Nie mogę powiedzieć, że byłam przeciwna – Marek mi się spodobał, dobrze się dogadywaliśmy, nawet się zakochałam. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie jego matka.
Moja teściowa codziennie przychodziła do naszego domu i zaczynała rządzić. Bez uprzedzenia, o każdej porze dnia. Bardzo mnie to męczyło. Prosiłam męża, żeby z nią porozmawiał, żeby wyjaśnił, że to nie jej mieszkanie – na nic. Potrafiła przyjść w niedzielę rano, o siódmej, kiedy chciałam się jeszcze wyspać, i od progu zaczynała kazania: „Ireno, jesteś złą żoną. Powinnaś wstawać o szóstej i gotować, bo mój syn ma kłopoty ze zdrowiem”.
Sprawdzaliśmy – Marek był zupełnie zdrowy. Ale teściowa powtarzała swoje każdego dnia. Do tego stopnia, że czasem zostawała u nas na noc. Sama decydowała, że tak będzie.
W końcu nie wytrzymałam. Powiedziałam jej prosto w oczy, że czas wracać do siebie – taksówka już czeka. Była oburzona i stwierdziła, że opuści moje mieszkanie tylko razem z synem. Nie spodziewałam się, że Marek rzeczywiście stanie po jej stronie.
Obraził się, nazwał mnie bezduszną, spakował swoje rzeczy i wyszedł. Myślałam, że ochłonie – ale nie. Wniósł pozew o rozwód. Mama szybko znalazła mu nową dziewczynę, taką, która patrzyła jej w usta, i planowali ślub. Bolało mnie to, ale uznałam, że to jego wybór.
Na początku moja mama namawiała mnie, żebym spróbowała się pogodzić z Markiem. Ale w końcu zrozumiała, że taka „rodzinka” nie jest warta naszego spokoju. Marek nigdy nie przestanie słuchać swojej mamusi – i to była cała prawda o naszym małżeństwie.
Niedługo potem odkryłam, że jestem w ciąży. Nie zamierzałam jednak mówić o tym byłemu mężowi. Urodziłam syna. Pomagają mi rodzice. Marek tymczasem rozstał się i z tą dziewczyną – ona też nie spodobała się jego matce.
Najciekawsze jest to, że Marek ani razu nie zapytał, co u mnie. O istnieniu dziecka nie ma pojęcia. Okazał się prawdziwym maminsynkiem.
