Synowa zażądała od teściowej, by ta przepisała mieszkanie wyłącznie na jej męża. A najlepiej – od razu sporządziła akt darowizny na młodszego syna. Wtedy to będzie już „ich dom” i wszystko się zmieni: oni będą płacić rachunki, oni dbać o porządek. Kiedy usłyszała odmowę, synowa aż oniemiała i wyrzuciła teściową z mieszkania. Bez wstydu rzuciła, że i tak wszystko przypadnie jej. Mąż natychmiast pojechał do brata, żeby stanąć w obronie mamy
Zawsze wina spada na teściowe, a o tym, że bywają i winne synowe – rzadko kto wspomina. Wczoraj nasza teściowa przyjechała do nas… z walizką. Synowa młodszego syna po prostu wygoniła ją z własnego domu.
Nie twierdzę, że mama mojego męża jest święta, ale to całkiem rozsądna kobieta. My sami mieszkaliśmy u niej przez cztery lata, zanim udało nam się uzbierać na wkład własny do kredytu. Bywały codzienne spięcia, jak to w rodzinie, ale szybko gasły.
Kiedy się wyprowadziliśmy, młodszy brat męża przyprowadził dziewczynę z dzieckiem. Przez pierwszy rok żyło im się spokojnie. Ale po ślubie zaczęły się „atrakcje”.
Miła z pozoru dziewczyna wcale nie okazała się taka miła. Jeździli z mężem na wakacje, zostawiając dziecko pod opieką teściowej, do domu niczego nie kupowali, rachunków nie płacili. A syn tej kobiety pozwalał sobie mówić do matki rzeczy w rodzaju: „Nie twoja sprawa”, „Spadaj stara”. Tak wyglądała ich codzienna „rozmowa”.
Gdy zepsuła się pralka, dołożyliśmy z mężem połowę kosztów, drugą połowę brat – i nowa została kupiona. Ale synowa zabroniła teściowej jej używać. Mieszkając w cudzym domu, uważała, że sprzęt należy wyłącznie do niej. Kiedy teściowa zadzwoniła i poprosiła, czy mogłaby przyjechać do nas, żeby zrobić pranie, byłam w szoku. Mój mąż powiedział wtedy bratu: „Skoro pralka jest wasza, oddaj mi połowę kosztów. Nie macie pieniędzy? To uspokój swoją żonę, bo więcej takich słów nie chcę słyszeć”.
Bywało, że urządzali imprezy do białego rana, a prośby teściowej o ciszę były ignorowane. Ostatnia kłótnia, przez którą trafiła pod nasz dach, znów była prowokacją synowej.
Synowa zaczęła wymagać, by teściowa przepisała dom tylko na jej męża. A najlepiej – darowizną na młodszego syna. Wtedy to już byłby ich „prawdziwy dom” i mogliby inwestować w swoje. Bo dbać o cudze – to przecież „nie ma sensu”.
Na odmowę zareagowała wybuchem: „I tak wszystko po śmierci będzie moje!”. Brat mojego męża w ogóle nie wiedział, co się dzieje. A kiedy usłyszał o wszystkim, uznał, że żona ma rację – bo nie mają własnego mieszkania, a chcieliby jeszcze dziecka. Mój mąż dał im dwa dni na spakowanie się.
Teściowa nie musi znosić upokorzeń we własnym domu. A jeśli ktoś nie umie docenić dobroci, niech idzie w swoją stronę.
Dziś zadzwoniła do mnie siostra tej synowej – z pretensjami: „Jak tak można, wyrzucać biedną dziewczynę na bruk? Najpierw korzystaliście z jej domu, a teraz ją wyrzucacie?”.
Jednym słowem: ileż to w internecie historii o złych teściowych, które gnębią niewinne synowe? A jednak bywa i odwrotnie. Dobrze, że nasza teściowa ma nas – nie pozwolimy jej skrzywdzić.
