Moja synowa była mi jak rodzona córka. A mój jedyny syn – niestety – okazał się kiepskim mężem dla niej. Od dawna ją zdradza, a ona wie, ale milczy. Synowa to piękna kobieta i świetna gospodyni. Ostatnio jednak zauważyłam, że zaczęła rozmawiać przez telefon po kryjomu, chowając się przed oczami innych. Potem szybko gdzieś wychodziła, a wracała promieniejąca i taka zadbana, szczęśliwa. Widać było, że ktoś okazuje jej uwagę – a to przecież najpiękniej ozdabia kobietę. Ja też milczę, nie mówię synowi nic, bo jeśli oni się rozstaną, synowa odejdzie od nas, a ja nie chcę zostać sama z nim
Chcę podkreślić – moja synowa to naprawdę dobra osoba. Wiem, że teściowe rzadko chwalą żony swoich synów, ale ja mam zupełnie inną historię. Chcę o niej opowiedzieć, żeby każdy wiedział, że są jeszcze porządni i szlachetni ludzie, nawet jeśli nie są „naszymi” dziećmi. Moja synowa uratowała mi zdrowie, gdy byłam w naprawdę złym stanie. Gdyby nie ona – nie wiem, co by się ze mną stało.
A o moim jedynym synu trudno mi powiedzieć coś dobrego. Owszem, to moje dziecko, ale jako człowieka go nie rozumiem. Ma trudny charakter, bywa ciężki, robi rzeczy, które ranią – i wcale się z tym nie kryje. A moja synowa jest bardzo mądra. Udaje, że nie widzi jego zachowań. Dla niej rodzina to wartość największa i stara się ją za wszelką cenę utrzymać.
Jako kobiecie jest mi jej żal. Ja sama nie potrafiłabym tak wiele wybaczać i żyć w spokoju u boku niewiernego męża. Żaden mężczyzna nie jest wart tego, by znosić jego zdrady i nigdy nie poruszyć tego tematu. A ona potrafi. I milczy. Ja zaś staram się odwdzięczać jej, jak tylko mogę. Zawsze ma możliwość wyjść z koleżankami, odpocząć od codziennej rutyny. Martwię się jednak, że któregoś dnia zostawi mojego syna. Boję się nawet o tym myśleć, choć wiem – on nie zasługuje na taką kobietę. Ale ja wciąż jestem jego matką i kocham go, niezależnie od wszystkiego.
Od pewnego czasu widzę jednak, że synowa coraz częściej rozmawia po kryjomu przez telefon. Kiedy dzwoni charakterystyczna melodia, ona od razu wychodzi z pokoju, by zostać sama i z kimś porozmawiać. Najpierw nie zwracałam na to dużej uwagi, ale z czasem takie rozmowy pojawiały się coraz częściej.
Po niemal każdej z nich gdzieś wychodziła – tłumacząc, że ma „swoje sprawy”. Ale mnie już nie oszuka – wiem, że to nie przypadek. Z jednej strony cieszę się, że jako kobieta dostała od życia trochę radości, bo wiem, że nie ma łatwego małżeństwa. Z drugiej – jako teściowej – przykro mi, że coś ukrywa przed moim synem. On to moje dziecko, jakim by nie był.
Kilka razy pytałam niby mimochodem, kto tak dzwoni. Zawsze obracała to w żart i zaraz szykowała się do wyjścia. Synowi nic nie mówię. Bo jeśli zacznie drążyć, ona też przestanie milczeć i wytknie mu jego własne grzechy. A wtedy rozwód będzie nieunikniony. A ja tego nie chcę.
Po takich spotkaniach synowa wraca szczęśliwa, promieniejąca. Widać, że ktoś ją adoruje. Bo nic tak nie upiększa kobiety, jak miłość i troska.
Mój syn od lat tego nie dostrzega. Ma piękną, dobrą żonę, a nie umie jej docenić. Jest zbyt pewny siebie, traktuje ją jak coś oczywistego. A przecież taka kobieta to skarb! Boję się, że zrozumie to dopiero wtedy, gdy będzie już za późno. A wtedy ja zostanę z problemem – sama z dorosłym synem, którego musiałabym wspierać na starość.
Dlatego dniami i nocami myślę, jak postąpić. Jak zachować ich rodzinę, jak nie stracić tej synowej, którą kocham jak własną córkę. Bo ich oboje kocham – i jego, i ją. Dla mnie są najbliższymi ludźmi na świecie.
