Mój mąż mnie zostawił. Powiedział po prostu, że już mnie nie kocha. Dzwoniłam do niego, błagałam, żeby wrócił, żeby nie zostawiał mnie samej z dziećmi. Przecież nawet pracy nie mam… Ale on z obojętnością odkładał słuchawkę. W końcu zdecydowałam się zadzwonić do taty

Minęło wiele czasu, odkąd poznałam mojego męża. Czy naprawdę wyszłam za mąż za człowieka, którego tak naprawdę wcale nie znałam? Moja mama zawsze mi powtarzała, że ten związek to błąd, że powinnam się jeszcze zastanowić… A ja jej nie słuchałam. Teraz rozumiem, że miała rację.

Mój mąż porzucił nas, kiedy dostał nowe stanowisko i zaczął zarabiać naprawdę duże pieniądze. Wygląda na to, że potrzebował mnie tylko wtedy, gdy nie miał nic i obawiał się biedy. A teraz, gdy ma wszystko, o czym kiedyś marzył, ani ja, ani nasze dzieci nie jesteśmy mu już potrzebni.

Nie chcę mówić o nim źle – w końcu nadal przelewa nam alimenty. Ale to grosze w porównaniu z tym, jak żyliśmy wcześniej. Teraz jestem całkiem sama. Kiedyś mogłam liczyć na jego wsparcie, dziś nie mam nikogo, kto podałby mi rękę.

Gdy on budował karierę, ja rodziłam nasze dzieci, zajmowałam się nimi, siedziałam na urlopach macierzyńskich i prowadziłam dom.

Moje przyjaciółki mówią mi, że muszę nauczyć się być swoją własną podporą. Ale jak mam nią być, skoro oddałam wszystkie siły i najlepsze lata swojego życia człowiekowi, który bez mrugnięcia okiem zostawił mnie i dzieci? Człowiekowi, który mnie zdradził nie tylko jako mąż, ale i jako człowiek.

Tłumaczę to przyjaciółkom, ale one mnie nie rozumieją. Na początku jeszcze próbowały mnie wspierać, ale ostatnio zaczęły krążyć plotki, że wykorzystuję je tylko jako „tablice do wylewania swoich żali”, że ciągle mówię tylko o problemach, bo w moim życiu nie dzieje się nic dobrego.

Ale przecież to nieprawda! To są moje przyjaciółki, a ja po prostu dzielę się z nimi swoim życiem i troskami. Chciałam choć od nich poczuć trochę wsparcia…

Szczerze mówiąc, nie wiem, jak mam dalej żyć z tym ciężarem. Mam coraz większe problemy w pracy, pieniędzy wciąż brakuje, mimo że alimenty od byłego męża nie są najniższe. Trzeba karmić dzieci, ubrać je do szkoły, kupić podręczniki…

Próbowałam jeszcze rozmawiać z moim byłym po tym, jak nas zostawił, ale te rozmowy nie przyniosły niczego dobrego. Powtarzał tylko, że mnie już dawno nie kocha i że nie ma o czym mówić. A ja wiem, że on chyba nigdy mnie naprawdę nie kochał. Jego słowa brzmiały, jakby chciał, żebyśmy rozstali się jak najszybciej, bez awantur, bez wyrzutów. W jego oczach zobaczyłam coś, czego wcześniej nie widziałam – całkowitą obojętność wobec mnie i naszych dzieci. Nawet nie próbował tego ukryć.

Nikomu nie życzę przeżycia tego, co ja teraz przeżywam. To smutne i wydaje się bez wyjścia. Nigdy w życiu nie czułam takiego przytłoczenia. Mam nadzieję, że uda mi się uprosić choć trochę pomocy u rodziców. To naprawdę wiele by mi teraz dało.

Najbardziej boli mnie to, że czuję, jak tracę wiarę w siebie. Czasem wieczorami ogarnia mnie straszna samotność. Nikt mnie nie wspiera, a moje dzieci są jeszcze za małe, żeby zrozumieć, co się dzieje w moim sercu.

Modlę się tylko o jedno – żeby Bóg pomógł mi przetrwać ten trudny czas. Bardzo wierzę, że kiedyś to się skończy i ja też odnajdę swoje szczęście.

Spread the love