Minął rok po ślubie. Potem kolejny. W końcu wyprowadziliśmy się od teściowej, której, mam wrażenie, działałam na nerwy. Myślałam, że teraz będzie nam lepiej, ale właśnie wtedy skończył się mój raj. Równie dobrze mogliby podmienić mojego męża – tak bardzo się zmienił.

Zaczęłam zauważać, że Roman ukradkiem z kimś pisze. Kiedy któregoś dnia zerknęłam do jego telefonu, wszystko stało się jasne. Roman miał inną kobietę.

Jak bardzo czekałam na moment, kiedy wyjedzie w kolejną delegację! Zaczęłam marzyć, żeby któregoś dnia został u tej swojej kobiety na zawsze i już nigdy nie wrócił. Ale teściowa nalegała, żebym wyjechała za granicę do niego – i pojechałam. A powinnam była zostać w domu.

Romana poznałam 10 lat temu. Byłam wtedy tak szczęśliwa, że trudno to opisać słowami. Potem ślub, narodziny naszego wyczekiwanego dziecka. Troska, radość… Tak minął rok, potem drugi. Wreszcie wyprowadziliśmy się od teściowej, której, jak mi się wydawało, przeszkadzałam na każdym kroku. Myślałam, że wreszcie nam się ułoży, ale właśnie wtedy mój raj się skończył.

Mąż stał się kimś zupełnie innym. Ciągle jeździł w delegacje, w domu bywał rzadko, a nawet kiedy był, to tylko ciałem – duchem gdzieś indziej.

Potem zauważyłam, jak Roman ukradkiem z kimś pisze wiadomości. Pewnego dnia zajrzałam do jego telefonu i wszystko stało się jasne – Roman miał inną. Pamiętam jego wymówki, krętactwa i to, jak teściowa błagała mnie, żebym nie składała pozwu o rozwód. „Dla dobra dziecka, dla dobra rodziny, dla waszego wspólnego życia” – powtarzała. Więc mu wybaczyłam. Wybaczyłam dla dziecka. Ale w sobie wiedziałam jedno: moja miłość do niego wtedy się skończyła.

Nic dobrego z tego nie wyszło. Były kolejne zdrady, kolejne kłamstwa. Roman wiedział, że mu wybaczę, że dla dziecka będę milczeć. Walczyłam o swoje miejsce pod słońcem… Jak ja czekałam, aż znowu wyjedzie w delegację! Marzyłam, żeby został u tej drugiej kobiety na zawsze i już nigdy nie wracał. Nienawidziłam momentów, kiedy był w domu – nie chciałam być z nim nawet minuty.

Tak minęło pięć lat – pięć lat zmarnowanych na człowieka, który stał mi się zupełnie obcy. Pewnej zimowej nocy Roman powiedział mi, żebym wyszła z domu razem z dzieckiem. Zabrał mi wtedy pieniądze i karty. W środku nocy, na mrozie i w śniegu, szłam z córką przez całe miasto do mojego brata. Rano Roman przyjechał do mnie, nie rozumiał, gdzie jestem i co się stało. Przepraszał, kupił kolczyki, przyniósł kwiaty – i ja znowu wybaczyłam.

Rodzice przekonali mnie, żebym przeprowadziła się do Romana za granicę, bo tam pracował. Pojechałam. Obiecywał, że teraz wszystko będzie idealnie, że kocha mnie i dziecko, że zrobi dla nas wszystko.

Zrobił. Zostawił mnie w obcym kraju z dzieckiem na rękach, bez pracy, bez pieniędzy. Nie miałam nic. Pewnego dnia po prostu wyszedł do pracy i już nie wrócił. Później napisał, że ma dość, że jesteśmy dla niego ciężarem.

Nie wiem, co teraz robić. Jak dalej żyć? Co jest właściwe? Czego on tak naprawdę potrzebował? Zawsze miał ugotowane jedzenie, porządek w domu, uprasowane ubrania, chodził z kolegami, gdzie tylko chciał. Chciałabym pójść do pracy, ale nasza córka jest jeszcze mała.

Jestem strasznie zmęczona tymi latami. Chcę ciszy i spokoju. Chcę kochać i być kochaną. Gdzie się podziało to jasne uczucie? Gdzie są ludzkie relacje? Dlaczego ludzie nie potrafią docenić tego, co mają? Roman okazał się złym mężem. Najbardziej żałuję, że nie odeszłam od niego po pierwszej zdradzie. To był mój największy błąd.

 

Spread the love